Pani Anna ma 30 lat. W internecie funkcjonuje jako 14-latka i od półtora roku odpowiada na ogłoszenia mężczyzn, oferujących dzieciom seks. Dzięki niej, policja zatrzymała już 40 pedofili.
Skala seks ogłoszeń i ofert kierowanych do dzieci w internecie jest ogromna. Na jednym z portali, na którym dorośli umawiają się na spotkania, pani Anna stworzyła fikcyjny profil - Kamilka 2004.
Prowokacja
Z panią Anna skontaktował się 64-letni Franciszek G. Chciał spotkać się z 14-latką.
– Odezwał się do mnie sam. Proponował pieszczoty, miłość francuską. Pytał o moje zdjęcia – mówi pani Anna.
Kobieta zgłosiła sprawę na policję. Dowodem był jej telefon i zabezpieczone w nim rozmowy z 64-latkiem.
– Dostaliśmy wiadomość od 30-letniej kobiety, która twierdziła, że poznała w sieci mężczyznę około 50-tki. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że kobieta przedstawiła mu się jako 14-latka. Materiałem dowodowym w tej sprawie były rozmowy z komunikatorów internetowych. Mężczyzna składał jej różne propozycje seksualne – przyznaje oficer operacyjny policji z Komendy Miejskiej Policji w Tychach.
Na umówione wcześniej spotkanie pani Anna pojechała pociągiem. Była w stałym kontakcie z policjantami.
– Teren był obstawiony przez policję. Czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że mam na plecach ich wzrok. Czekali tylko na mój sygnał – relacjonuje kobieta.
Chwilę po spotkaniu na dworcu, 64-latka zatrzymała policja.
– W chwili zatrzymania był spokojny, nie był agresywny. Był bardzo zaskoczony naszą obecnością – mówi oficer policji.
Kim są ci mężczyźni?
Pani Anna na co dzień pracuje w służbie zdrowia. Jest mamą, wychowuje siedmioletnią córkę. O swoich prowokacjach nie opowiadała do tej pory wielu osobom. Zajmuje się tym półtora roku. Dlaczego to robi?
– Bliska mi osoba została zgwałcona przez dorosłego mężczyznę. Chciałam przekonać się, czy w sieci panowie poszukują takich ogłoszeń. Napisałam anons, że jestem 14-letnią dziewicą. Po kilku minutach skrzynka pękała w szwach. Tylu było chętnych mężczyzn – opowiada pani Anna.
Z relacji kobiety wynika, że mechanizm działania pedofilii za każdym razem jest bardzo podobny. Szybko zacieśniają relację, przechodząc na kontakt telefoniczny. Żądają intymnych zdjęć, by sprawdzić, czy po drugiej stronie jest realna osoba. Nie mają żadnych oporów, składając perwersyjne propozycje dziecku.
– Pierwsza prowokacja trwała około dwa tygodnie i zakończyła się sukcesem. Pan przyjechał w umówione miejsce. Sam wynajął hotel. Miał przyjechać po 14-latkę pod dom. Takich prowokacji mam już przeprowadzonych ponad czterdzieści – mówi pani Anna.
Kim są panowie, którzy w pełni świadomie aranżują spotkania z nieletnimi?
– To są bardzo różni mężczyźni, ale najczęściej na stanowiskach. Mają rodziny, dzieci. Nie tylko cywile, zdarzali się żołnierze, pan policjant. Panowie są ułożeni zawodowo i prywatnie – dodaje.
Pani Anna często spotyka się z zarzutem, że sama prowokuje mężczyzn, zamieszczając ogłoszenia w sieci.
– Jeśli widzę ogłoszenie, że ktoś szuka nastolatki i odpowiadam na nie, jako 14-latka to ja niczego nie prowokuję. Lepiej, żeby spotkał się ze mną, poniósł karę, a nie skrzywdził kolejne dziecko – mówi pani Anna.
Jaka kara dla pedofila?
Udane prowokacje pani Anny miały swój finał w sądzie. Zapadały wyroki więzienia w zawieszeniu. Bywało, że zatrzymani od razu do wszystkiego się przyznawali i składali wnioski o dobrowolne poddanie się karze, musieli płacić grzywny i wykonywać prace społeczne.
Zatrzymany 64-letni Franciszek G. też przyznał się do winy i chciał dobrowolnie poddać się karze.
– Jeśli sprawca kontaktuje się z osobą poniżej lat 15, składa propozycję współżycia seksualnego, jest to występek i grozi za to kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Franciszek G. przyznawał się do popełnienia tego czynu, a nawet chciał dobrowolnie poddać się karze – mówi Monika Stalmach-Ćwikowska z Prokuratury Rejonowej w Tychach.
Sprawa trafiła do sądu. Tam, mocny materiał dowodowy zgromadzony w sprawie, został zupełnie inaczej zinterpretowany.
– Przedstawione dowody nie były dla sądu przekonywujące. Wyrokiem z 13 czerwca pan Franciszek G. został uniewinniony. Zdaniem sądu, mimo iż Franciszek G. nawiązał znajomość z osobą podającą się za małoletnią, to nie podjął żadnych konkretnych środków do realizacji swoich celów. Kwestionujemy ten wyrok. Naszym zdaniem mężczyzna podjął bardzo konkretne działania – dodaje prokurator Monika Stalmach-Ćwikowska.
Jak sprawę komentuje przedstawiciel sądu, który uniewinnił mężczyznę?
– Każdy sędzia prowadzący daną sprawę dokonuje własnej, indywidualnej oceny. Zaczekajmy na prawomocne rozstrzygnięcie tej sprawy. Nawet jeśli sąd popełnił błąd, podlega on korekcie w postaci apelacji – mówi Marek Walczak, wiceprezes Sądu Rejonowego w Tychach.
Chcieliśmy zapytać Franciszka G., co go skłoniło do wejścia w relacje z dzieckiem. Dlaczego po zatrzymaniu przez policję do wszystkiego się przyznał, a potem wycofał swoje zeznania? Po konsultacji ze swoim obrońcą Franciszek G. odmówił, stwierdził, że cała sprawa to prowokacja.
W trakcie realizacji reportażu, kontakt z panią Anną nawiązał kolejny chętny na spotkanie mężczyzna.
– Od kilku dni prowadzę rozmowy z kolejnym panem, który w sieci zamieścił ogłoszenie, że szuka nastolatki chętnej na seks.