Znany z demokratycznych sympatii słynny amerykański wykonawca Stevie Wonder, wspiera Hillary Clinton w jej walce o Biały Dom.
Z okazji urodzin kandydatki 26 października br. celebrował wydarzenie układając specyficzną serenadę:
Wczoraj rozwinął się jeszcze bardziej. Przy okazji zakończenia kampanii demokratycznej w Filadelfii, gdzie, jak wiadomo, urodziła się w 1776 roku Ameryka, Stevie Wonder porównał wyścig do Białego Domu do… walki ślepego o kierownicę. Wymagało to zapewne niemałego dystansu do sytuacji, bowiem sam Wonder jest niewidomy.
Powiedział, że jak się musi pilnie wieźć chorego członka rodziny do szpitala, to lepiej nie wybierać na szofera „kogoś takiego jak ja”. Ameryka jest chora, powinna jechać na leczenie, ale za kierownicą nie może zasiąść ślepy.
Tyle w temacie.
W końcu maja 1989 roku w wielkim czasie polskich przemian, tuż przed wyborami, Stevie Wonder przyleciał do Warszawy dać koncert na rzecz „Solidarności”.
To była prawdziwa sensacja. Na Stadion Dziesięciolecia przyszło 45 tysięcy ludzi. Artysta spotkał się także ze sztabem wyborczym opozycji w kawiarni „Niespodzianka”. Z Jackiem Kuroniem i Janem Lityńskim wykonali tam światowy hit Wondera „I’ve just call to say: I love you” („Zadzwoniłem, żeby powiedzieć, że cię kocham”). Po swojemu przykładał rękę do tego, co uznawał za dobre i ważne.
Mimo swoich 66 lat Stevie Wonder robi to dalej.