
Poznań. Tygrysy, w dramatycznym stanie, znaleziono w transporcie na polsko-białoruskiej granicy, powoli dochodzą do siebie. Dwa trafiły do prywatnego zoo w Człuchowie na Pomorzu, siedem jest w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu. Stan czterech z nich wyraźnie się poprawił. Dyrektor poznańskiego zoo opowiada o tym, że rehabilitacja zwierząt nie będzie jednak łatwa.

- Mamy do czynienia ze zwierzętami, które przez kilkanaście dni pozostawały bez pokarmu, bez wody, w strasznych warunkach utrzymania. Odbudowanie takich zwierząt, nie tylko fizycznie ale i psychicznie, aby odzyskały poczucie bezpieczeństwa, jest niezwykle trudne – stwierdziła Ewa Zgrabczyńska.
- Wszystkie są potężnie odwodnione, chude, kręgosłupy na wierzchu, oczy zapadnięte i cały czas jeszcze w tych oczach czai się ogromny strach i rozpacz – dodała.
Zofia Wieczorek, opiekunka drapieżników w poznańskim zoo, przyznała, że niektóre tygrysy są w dalszym agresywne lub przestraszone i generalnie "nie są w najlepszej kondycji psychicznej".
