Do eksplozji pojemnika z nieustaloną na razie substancją doszło w czwartek we Wrocławiu na przystanku autobusowym w pobliżu skrzyżowania ulic Dworcowej i Kościuszki. W wyniku eksplozji niegroźnie ranna została jedna osoba.
- Szedłem do sklepu i po drodze jakiś pan wybiegł z autobusu i zostawił reklamówkę, a w środku był garnek. Jak przechodziłem, to wybuchło koło mnie - relacjonuje świadek zdarzenia.
Jak powiedział rzecznik Komendy Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu Krzysztof Giesla, kierowca autobusy linii 145 zauważył w autobusie podejrzany pakunek i wyniósł go z autobusu. - Pojemnik o pojemności około trzech litrów eksplodował na przystanku, kierowcy nic się nie stało. Niegroźnie ranna została kobieta stojąca na przystanku - powiedział Gielsa.
Jak informuje Agnieszka Korzeniowska, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu, w garnku znajdowała się mieszanka metalowych elementów oraz ładunków wybuchowych. Korzeniowska chwali postawę kierowcy, chociaż regulamin wrocławskiego MPK nakazuje ewakuację pasażerów bez dotykania podejrzanego pakunku.
- To się wydarzyło ok. godz. 14, mieliśmy już wtedy szczyt komunikacyjny, więc sporo osób jechało tym autobusem. Dzięki temu, że kierowca wyniósł ten pakunek poza autobus, być może uniknęliśmy bardzo poważnej tragedii - dodaje rzeczniczka MPK Wrocław.
Dzięki nagraniom z monitoringu znajdującego się w autobusie policja wytypowała już osobę, która prawdopodobnie zostawiła reklamówkę w pojeździe i obecnie trwają jej poszukiwania.
Wideo: TVN 24 / x-news