Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Kraj Świat

13 września 2019 r.
10:21

Znany muzyk oskarżony o pedofilię. „Jak jechaliśmy na występy autokarem wkładał mi ręce w bluzkę i w majtki”

– Odwożąc mnie do domu, zatrzymywał się. Kazał iść na tył samochodu i robić konkretne czynności. Była nauka całowania, masturbacji… jego i mojej. Zgwałcił mnie. To był ostatni raz, kiedy go widziałam – mówi jedna z byłych podopiecznych Krzysztofa Sadowskiego. Śledztwo w sprawie gwałtu i pedofilii, której miał przed laty dopuścić się znany muzyk prowadzi warszawska prokuratura.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Krzysztof Sadowski jest doskonale znany w świecie muzycznym. To organista, kompozytor, współautor piosenek Ireny Santor, Violetty Villas oraz Danuty Rinn. W latach 90. tworzył popularne programy telewizyjne: „Tęczowy Music Box” i „Co jest grane”, których filarem były dziesiątki rozśpiewanych i tańczących dzieci, podopiecznych założonej przez artystę fundacji.

– Był miły, bardzo opiekuńczy. Wychowywałam się bez ojca, on był dobrym wujkiem. Przyjeżdżał do mojego domu rodzinnego i opowiadając mamie, jakie mam umiejętności muzyczne i do prowadzenia programu. W tamtych czasach to był prestiż, jego rodzina była uznawana za porządną. Był postrzegany przez wszystkich, jako człowiek kochający dzieci – wspomina Marta, była podopieczna Krzysztofa Sadowskiego.

Na trop mrocznego oblicza muzyka wpadł blisko rok temu dziennikarz i pisarz Mariusz Zielke. Bohaterka jego kolejnej książki twierdziła, że w dzieciństwie, jako jedna z podopiecznych Sadowskiego była przez niego molestowana. Zielke opublikował swe podejrzenia na założonej w tym celu internetowej stronie.

– Chciałem, żeby ofiary dowiedziały się, że ten sprawca dokonał gwałtu i molestowania na wielu osobach. I od razu zaczęły się zgłaszać ofiary. Już pierwszego dnia było ich dużo – mówi Zielke.

Dziś, po miesiącu od pierwszej publikacji, dziennikarz zebrał blisko 30 relacji kobiet i kilku mężczyzn, którzy twierdzą, że w dzieciństwie byli ofiarami muzyka. Wśród nich jest psycholożka Ewa Gajda.

– On zawsze był wśród dzieci. On zawsze był z nami. Jak jechaliśmy na występy autokarem wkładał mi ręce w bluzkę i w majtki. Później on się przesiadał do innego dziecka i brał je na kolana – mówi Gajda.

– Kiedy wyjechaliśmy na obóz do Kielc, on robił nocne obchody pokojów. Myśmy nocowały po trzy, cztery dziewczynki w pokoju i on przychodził, kiedy dzieci były już w piżamach, siadał na łóżko pod pretekstem, że chce powiedzieć dobranoc i wkładał ręce pod kołdrę. Na początku łaskotał, potem głaskał, wsadzał ręce pod pidżamę – mówi inna była podopieczna Krzysztofa Sadowskiego.

Zatrważającą historię opowiada Ewa Gajda. – Kazał mi się położyć na swoim łóżku pod ścianą, a sam położył się z brzegu. Zaczął dotykać. Zobaczyłam, że ma rozpięty pasek od spodni i rozpięty rozporek. Wtedy się przestraszyłam i uciekłam z pokoju. To był mój ostatni kontakt z Krzysztofem Sadowskim.

Marta, była podopieczna Krzysztofa Sadowskiego została skrzywdzona. - Woził nas na koncerty niebieskim vanem. Było tam masę kocy i kolorowych poduszek, które służyły do nagrań. Zawsze odwożąc mnie do domu zatrzymywał się. Kazał iść na tył i robić konkretne czynności. Była nauka całowania, masturbacji… jego i mojej.

Zgwałcił? – Tak. To był ostatni raz, kiedy go widziałam.

Gdy Ewa Gajda opowiedziała w swoim domu, o tym, co ją spotkało na obozie, jej mama natychmiast złożyła doniesienie o przestępstwie. Sprawa muzyka mogła już wówczas ujrzeć światło dzienne. Ale, prowadzone przez warszawską komendę policji postępowanie trudno dziś uznać za fachowe.

– Siedziałam w pokoju przesłuchań z jakimiś dwiema paniami. Byłam sama, bez mamy. Moja mama wspomina teraz, że przez drzwi słyszała mój płacz. Pamiętam, że policjantki zapytały mnie o datę, kiedy to się wydarzyło. Mając dziesięć lat powiedziałam, że nie wiem. Policjantki powiedziały, że muszę się zdecydować. I pokazałam na kalendarzu. Okazało się, że pokazałam złą datę, że S.. w tym dniu był na wycieczce i był na zdjęciach z tej wycieczki. To było jego alibi, a 10-latka wybrała złą datę. To był powód umorzenia postępowania – mówi Gajda.

Mimo opinii biegłego, że pokrzywdzone dziecko nie kłamie, a jego zeznanie oddaje przebieg zdarzeń, jedyne dotyczące muzyka śledztwo umorzono. Dlaczego przez blisko 30 lat nikt inny nie powiadomił policji o jego zachowaniach wobec dzieci? Ewa Gajda twierdzi, że zna odpowiedź.

– Krzysztof Sadowski był bardzo wpływową osobą. Był mocno związany ze środowiskami policyjnymi, prawniczymi, prokuratorskimi i politycznymi. Wiem to teraz, mając 10 lat nie mogłam tego wiedzieć. Dorośli, którzy funkcjonowali w jego otoczeniu bali się konsekwencji, gdyby na niego donieśli. Konsekwencje dla nich byłyby bardziej negatywne niż dla niego.

W środowisku muzycznym sprawa domniemanych skłonności artysty była przez lata tajemnicą poliszynela, choć otwarcie przyznają to tylko nieliczni artyści młodszego pokolenia.

– Milczenie byłoby przyzwoleniem. Nikt z nas nie był świadkiem tych koszmarnych czynów pana Sadowskiego. Ale chcemy zabrać głos, żeby wesprzeć te kobiety – mówi Aga Zaryan, wokalistka.

– Jeździliśmy na warsztaty do Puław. Zaczynałem w 1991 roku. O tej sprawie się mówiło w naszym środowisku, rozmawiało się ze starszymi osobami – mówi pianista Michał Tokaj.

– Podczas jednego z koncertów finałowych, tych warsztatów, ktoś z publiczności, kiedy Sadowski wyszedł zapowiedzieć koncert, głośno krzyknął: „Zostaw dzieci” – dodaje Sławomir Kurkiewicz.

Czy środowisko muzyczne mogło nie wiedzieć, co się dzieje? - Nie wierzę w to, że nie wiedziało, tym bardziej, że w stowarzyszeniu jazzowym krążył nieszczęsny anonim o tym, że prezes kąpie się pod prysznicami z dziewczynkami w bursie. Powstała nowa norma zachowania. Jakby wszyscy weszli w jego grę, że to jest akceptowane w środowisku. „Dajcie Krzysiowi spokój, niech maca te dziewczynki” – mówi Gajda.

Szefowie Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, którym przez ponad 20 lat zarządzał Krzysztof Sadowski, do dziś twierdzą, że o postępowaniu kolegi wobec dzieci nie mieli pojęcia.

– Polskie Stowarzyszenie Jazzowe jest zszokowane. Mieliśmy dwie duże narady zarządu i rady oraz bardzo poszerzonej grupy muzyków, dziennikarzy i kolegów Sadowskiego – okazało się, że nikt o niczym nie wiedział. Szok jest potworny – mówi Piotr Rodowicz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego.

Jak to możliwe, że przez 30 lat nikt nic nie wiedział? - To bardzo złożona rzecz. Nie podejmuje się wyjaśnienia w krótkiej rozmowie. Na szczęścia dzisiaj nasza świadomość, nasza i społeczna znacznie się zmieniła. Wszyscy wiemy, że pewne gesty i zachowania są naganne. W latach 80., czy 90. nie było to oczywiste. Mam na myśli przykładowo sadzanie sobie małych dziewczynek na kolana – mówi Rodowicz.

Zdaniem Agi Zaryan, sprawa przez wiele lat była zamiatana pod dywan. - Może są osoby, które uważają się winne, bo nie zdawały sobie sprawy, że było to na tak ogromną skalę, są już w tej chwili dziesiątki kobiet, które były pokrzywdzone i troszeczkę brakuje odwagi cywilnej, żeby się na ten temat wypowiadać. Może te osoby dosłownie go nie kryły, ale jeżeli coś wiedziały, to mogą w tej chwili tym ofiarom pomóc.

Po wybuchu afery Krzysztof Sadowski zniknął: nie odbiera telefonu, a w domu – będącego także siedzibą fundacji „Tęcza” - zastaliśmy tylko jego byłą żonę.

Bez odpowiedzi pozostały również spisane i pozostawione muzykowi pytania. Być może uda się je zadać prokuratorom, która od kilku miesięcy prowadzi śledztwo w tej sprawie.

– Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie zgwałcenia dwóch pokrzywdzonych w drugiej połowie lat 90. W chwili zdarzeń z ich udziałem nie miały ukończonego 15 roku życia. Kobiety zgłosiły się do prokuratury, ponadto wskazały listę świadków, jakich w toku postępowania należy przesłuchać.

Byłe podopieczne Krzysztofa Sadowskiego liczą na sprawiedliwość. – Przez wiele lat sprawdzałam jego nazwisko w internecie, żeby zobaczyć, czy coś wypłynęło. A ponieważ nic nie wypływało, myślałam, że jest to moja wina, że sobie to wyobraziłam. Że źle zinterpretowałam fakty i, że może w ten sposób krzywdzę w pamięci tego człowieka – mówi Anna.

– Ze wstydu nie mogłam tego nikomu powiedzieć. Całe życie to trzymałam dla siebie. Przez to mam takie problemy, jakie mam, i w sferze seksualnej, i w sferze prywatnej ma to olbrzymie znaczenie. To jest nieprzepracowana trauma. Uważam, że zmarnował mi życie – mówi Marta.

– Popłakałam się z radości, że już wiadomo, kim jest ten człowiek. To nie jest dobry wujek, to nie jest dobry wychowawca. To nie jest osoba, z która można bezpiecznie zostawić dziecko, czy nastolatkę. Nigdy nie będzie można dopóki on żyje. Uważam, że powinien być izolowany – kwituje Gajda.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

W sobotę apel dla "żołnierzy wyklętych". W asyście honorowej WP
Puławy

W sobotę apel dla "żołnierzy wyklętych". W asyście honorowej WP

Wkrótce pierwszy marca - Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W Puławach z tej okazji część mieszkańców zbiera się przed krzyżem stojącym przy ul. Centralnej, by oddać hołd tym, którzy zostali wierni niepodległej i demokratycznej Polsce - ojczyźnie, która wpadła w ręce Sowietów.

No i wszystko jasne! Sportowcem 2024 roku została Aleksandra Mirosław
ZDJĘCIA
galeria

No i wszystko jasne! Sportowcem 2024 roku została Aleksandra Mirosław

No i wszystko jest już jasne. XXI plebiscyt Sportowiec Roku 2024 organizowany przez Dziennik Wschodni wygrała Aleksandra Mirosław. Na podium znaleźli się jeszcze: żużlowiec Orlen Oil Motoru Lublin Bartosz Zmarzlik oraz bokserka Paco Lublin Julia Szeremeta.

Każdy zna to logo na żółtym tle. Teatr Andersena niedawno obchodził 70-lecie istnienia. Jakie będą jego dalsze losy?

Teatr Andersena zniknie z CSK? Miasto szuka nowej siedziby

Każdy duży i mały z Lublina zna to logo czarnego kogucika na żółtym tle. Teatr Andersena niedawno obchodził 70-lecie istnienia. Jednak jego dalsze losy są nieznane. Ratusz poszukuje dla placówki nowej siedziby.

Kto zostanie sportowcem roku 2024 w plebiscycie Dziennika Wschodniego? Oglądajcie
TRANSMISJA NA ŻYWO
film

Kto zostanie sportowcem roku 2024 w plebiscycie Dziennika Wschodniego? Oglądajcie

Rozpoczął się 21. finał plebiscytu na Sportowca Roku 2024. Nasi Czytelnicy wraz z kapitułą konkursu zdecydowali, kto zostanie nagrodzony.

Kolejna grupa ochotników zasiliła szeregi Legionu Ukraińskiego

Kolejna grupa ochotników zasiliła szeregi Legionu Ukraińskiego

Kolejni ochotnicy podpisali kontrakty z Siłami Zbrojnymi Ukrainy, rozpoczynając tym samym intensywne szkolenie na poligonie w województwie lubelskim. Od października zeszłego roku do naboru zgłosiło się ponad 1,5 tysiąca Ukraińców z całego świata.

Trener ChKS Chełm Krzysztof Andrzejewski chce razem z zespołem powrócić do wygrywania meczów

Wyjazdowe mecze siatkarzy ChKS Chełm i PZL Leonardo Avii Świdnik

ChKS Chełm zagra z Lechią Tomaszów Mazowiecki, a PZL Leonardo Avia Świdnik z Mickiewiczem Kluczbork.

Gęste mgły nad częścią Lubelszczyzny. IMGW wydaje alerty
AKTUALIZACJA

Gęste mgły nad częścią Lubelszczyzny. IMGW wydaje alerty

Gęste mgły ograniczające widoczność do 200 m - szykuje się niebezpieczna noc w województwie lubelskim.

Avia nie zagra w sobotę z Chełmianką

Derby przełożone. Avia zagra z Chełmianką dopiero za miesiąc

Jeden z ciekawszych meczów premierowej serii gier w grupie czwartej Betclic III ligi nie dojdzie do skutku ze względu na zły stan boiska przy ul. Sportowej. Avia Świdnik poinformowała, że zaplanowane na sobotę derby z Chełmianką zostały przełożone. Nowy termin to środa, 26 marca (godz. 14).

Czym są domy modułowe?

Czym są domy modułowe?

Domy modułowe zdobywają popularność głównie ze względu na szybki czas budowy oraz przewidywalne koszty inwestycji. W przeciwieństwie do tradycyjnych metod domy te powstają z gotowych elementów w fabryce, a na placu budowy są jedynie montowane. Dzięki temu budowa trwa zaledwie kilka dni!

Lublin stolicą jeździectwa. Przed nami halowe mistrzostwa województwa lubelskiego
NASZ PATRONAT

Lublin stolicą jeździectwa. Przed nami halowe mistrzostwa województwa lubelskiego

Już w najbliższy weekend Lublin stanie się areną zmagań najlepszych jeźdźców regionu. Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie zaprasza na Halowe Mistrzostwa Województwa Lubelskiego w Skokach oraz Ujeżdżeniu.

Wisła Puławy nie wznowi rozgrywek w niedzielę

Wisła Puławy bez licencji, inauguracja w Kaliszu odwołana

W piątek poznaliśmy werdykt Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN. Skra Częstochowa odzyskała licencję na występy w Betclic II lidze, Puszcza może rozgrywać domowe mecze w Niepołomicach. Niestety, licencji nie odzyskała za to Wisła Puławy.

Wiola Luberecka otworzyła galerię gwiazd
PLEBISCYT SPORTOWIEC ROKU 2024

Wiola Luberecka otworzyła galerię gwiazd

15 lutego 2002 r. po raz pierwszy ogłosiliśmy personalia laureatów plebiscytu naszej redakcji na najlepszego i najpopularniejszego sportowca województwa lubelskiego. Czytelnicy Dziennika Wschodniego uznali, że na miano SPORTOWCA NR 1 zasłużyła Wioletta Luberecka, liderka piłkarek ręcznych MKS Montex.

Michał Zuber w zimie wzmocnił Avię

Wraca Betclic III liga. Avia kontra Chełmianka, Podlasie sprawdzi formę lidera

Trzecioligowcy wracają do gry. Ciekawie w pierwszej wiosennej serii gier zapowiada się przede wszystkim mecz derbowy pomiędzy Avią Świdnik, a Chełmianką. Zawody zostaną rozegrane w sobotę o godz. 13.

Rower miejski wraca do Chełma. Od jutra ponownie na ulicach

Rower miejski wraca do Chełma. Od jutra ponownie na ulicach

Od 1 marca mieszkańcy Chełma oraz okolicznych gmin ponownie będą mogli korzystać z systemu roweru miejskiego. Na ulice wraca 180 jednośladów, w tym klasyczne rowery, tandemy, rowery familijne oraz cargo.

Palety za ponad 3 mln zatrzymane na granicy. Trwa ich weryfikacja

Palety za ponad 3 mln zatrzymane na granicy. Trwa ich weryfikacja

Weryfikowane są zgłoszenia celne z Chin i Kazachstanu, gdzie krajami tranzytowymi są m.in. Białoruś, Litwa i Łotwa. Wartość towaru to ponad 3 mln zł.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium