Zbigniew Bartysiak, radny PiS: Haraczy nie było. Płaciłem dobrowolne składki na kampanię. Jacek Madejek, były radny PiS: Grożono mi, że jak nie zapłacę to wyrzucą mnie z klubu.
Według Madejka haracze musieli płacić miejscy radni PiS z Kraśnika po wyborach samorządowych w 2010 r. Posłowi Stawiarskiemu mieli oddawać trzy swoje diety. – Karą za niezapłacenie tej sumy było wyrzucenie z klubu. Z tego, co wiem, płacili wszyscy radni poza mną – przekonuje Madejek.
Kwestię "haraczy” bada już prokuratura. – Po raz pierwszy w historii zajmujemy się taką sprawą – mówi Mirosław Węcławski, zastępca prokuratora rejonowego w Kraśniku.
Jednym z dowodów w tej sprawie ma być nagranie rozmowy telefonicznej między dwoma radnymi – Madejkiem i Zbigniewem Bartysiakiem.
Madejek: – Ale dwie diety cię skasował czy trzy?
Bartysiak: – A już nie pamiętam, ale dwie to na pewno.
– Żadnych pieniędzy Stawiarskiemu nie dawałem – przekonuje Zbigniew Bartysiak. – Nawet piwa mu nigdy nie postawiłem. I dodaje: Pieniądze były zbierane na kampanię wyborczą. Nikt mnie do płacenia składek nie zmuszał.
– Grożono mi – przekonuje z kolei Madejek. – Jarosław Stawiarski mówił, że jak nie zapłacę to będę sobie startował z innej partii. W tej sprawie dzwonił też do mnie Jerzy Misiak. Ostrzegał, że mnie wyrzucą z klubu.
– Zaprzeczam, abym kiedykolwiek miał mu grozić czy coś na nim wymuszać. Jacek Madejek to moja rodzina. Żyjemy po-prawnie – mówi Jerzy Misiak, przewodniczący klubu radnych PiS w kraśnickiej Radzie Miasta.
Jarosław Stawiarski, zastępca burmistrza Kraśnika, były poseł PiS zaprzecza tym rewelacjom. – Madejek oszalał – stwierdza krótko.
Wczoraj po południu kraśniccy radni wysłali do mediów oświadczenie. – Nigdy nie byliśmy zmuszani do płacenia żadnych składek przez Pana Jarosława Stawiarskiego – napisali. – Jak każdy klub radnych w Radzie Miasta mamy swój fundusz, który jest wykorzystywany na finansowanie inicjatyw polityczno-społecznych.