O nielegalnej, prowadzonej chyłkiem wycince nad Bystrzycą koło ul. Janowskiej powiadomiła nas zaniepokojona Czytelniczka. Ustaliliśmy, że usuwane drzewa nie są tymi, na których wycinkę zgodził się Urząd Miasta. Na pniach jeszcze stojących widać głębokie nacięcia, które nie wyglądają na dzieło zawodowca
– To trwa od dawna – mówi nasza Czytelniczka, która regularnie spaceruje wzdłuż tego odcinka Bystrzycy. – Chodzę tu na dłuższe spacery z psem, jestem w tym miejscu przynajmniej trzy razy w tygodniu. Stale ubywa tu drzew.
Zdaniem naszej rozmówczyni nad Bystrzycą odbywa się nielegalna wycinka. – Wygląda to tak, jakby ktoś ciął, powalał i wywoził drzewa – opowiada zaniepokojona kobieta. – Czasami jestem tutaj na spacerze późnym wieczorem i słyszę pracujące piły. Nie sądzę, żeby ktoś w pobliskich domkach ciął coś pomiędzy godz. 23 a północą.
Rzeczywiście, na miejscu zauważyliśmy pniaki po ściętych drzewach, niektóre dość świeże. Na pniach innych drzew, jeszcze stojących, znaleźliśmy bardzo głębokie nacięcia. Wygląda to tak, jakby ktoś przygotował je do szybkiego powalenia na ziemię. Cięcia nie wyglądają na dzieło profesjonalistów.
– Poza tym widać, że niektóre drzewa nie były wycinane tak, jak się powinno to robić, czyli przy samej ziemi, tylko metr nad ziemią – zauważa nasza Czytelniczka. Jej zdaniem również ten szczegół świadczy o tym, że jest to zwykły rabunek drewna. Co więcej, na wysokości boiska leży już pocięte i gotowe do wywiezienia drzewo.
Ustaliliśmy, że wycinka nie ma nic wspólnego z wydanym przez Urząd Miasta pozwoleniem na usunięcie 63 spośród drzew rosnących wzdłuż tego odcinka rzeki. Pozwolenie zostało wydane latem zeszłego roku na wniosek Wód Polskich, państwowej instytucji odpowiedzialnej za rzekę. – Decyzja jest prawomocna – potwierdza Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta Lublina. Powodem decyzji jest zły stan drzew: 43 obumarły, 20 innych zamiera.
Wycinane ostatnio drzewa nie są jednak tymi, których dotyczy pozwolenie, bo tamte łatwo rozpoznać po numerach wymalowanych na pniu kolorową farbą w spreju. Na tych, które teraz ktoś wywozi, takich oznaczeń nie ma.
Kto w taki sposób niszczy zieleń przy brzegu Bystrzycy? To próbują ustalić strażnicy miejscy. – Dostaliśmy takie zgłoszenie, nie udało nam się do tej pory ustalić sprawcy, ale nadal będziemy regularnie kontrolować te miejsca – informuje Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.
Sprawę znikających drzew wyjaśnia również Urząd Miasta. – Pracownik Biura Miejskiego Architekta Zieleni udał się na miejsce w celu zweryfikowania tej informacji – przekazuje nam rzeczniczka prezydenta. Dodaje, że konieczne będzie ustalenie, na czyim terenie doszło do wycinek. W tej okolicy grunty, za które odpowiadają Wody Polskie przeplatają się z gruntami miejskimi. – W pierwszej połowie stycznia zostanie przeprowadzona wizja lokalna w terenie z udziałem przedstawicieli Wód Polskich – deklaruje Duma.
– Nie liczę na to, że uda się złapać ludzi, którzy to robią – przyznaje nasza Czytelniczka. – Zależy mi na tym, żeby do nich dotarło, że te drzewa są nasze, wspólne.