Historia ognistej zupy zaczyna się w haremie...
Po francuskiej sałacie mój chłop długo by nie pociągnął – napisała do nas czytelniczka. Do jedzenia sałaty na wiosnę namawialiśmy tydzień temu. Dziś zapraszamy na talerz ognistej, węgierskiej zupy. Żeby ją zrobić, pojechaliśmy z Magdą Fijałkowską z Radia Lublin do restauracji „Kwadrans” w Kazimierzu Dolnym.
Większość węgierskich dań rozpoczyna się podobnie. Do kociołka daje się kawałki boczku. Tłuszcz się topi, cebulę kroi się w kostkę, rzuca do garnka. Teraz na scenę wkracza czerwona papryka. Na końcu mięso.
Węgrzy byli narodem koczowniczym i z dawnej tradycji pozostał im zwyczaj przyrządzania potraw w bograczu, kociołku zawieszonym nad ogniem, pozwalającym przyrządzać potrawę pachnącą ogniem.
Ale ognistą węgierską zupę możecie zrobić sobie w kuchni. I niekoniecznie do tego trzeba mieć kociołek
Gotujemy
Czas odmierza kilkadziesiąt zegarów. W rozległej „szopie” rozłożonej niepodana Wisły była przez lata wypożyczalnia rowerów. Aż Aneta i Marcin Marciniakowie postanowili zrobić tu knajpę z muzyką na żywo. W Kwadransie króluje zupa ognista. Jej wielkim fanem jest Paweł Deląg.
– Spróbowałem jej na Węgrzech. Była boska. Najpierw zacząłem eksperymentować w domu. Posmakowała nam. Poszła do menu – mówi Marcin Marciniak.
W gotowaniu, pełnym tykających zegarów pomagał nam kot, który łasił się na wołowinę.
Składniki:
1 kg mielonej wołowiny, cebula, czerwona papryka, puszka czerwonej fasoli, puszka krojonych pomidorów, salami, sól, pieprz, słodka i ostra sproszkowana papryka, chili, tabasco, olej, łyżka masła, odrobina mąki.
Wykonanie:
Najpierw zmieliliśmy wołowinę na maszynce. To ważne. Wtedy zupa bardzo szybko się gotuje.
Magda podsmażyła mięso na oleju. Kiedy się zrumieniło, wrzuciliśmy go do rondla z wodą, zielem angielskim, całym pieprzem i liściem bobkowym. Gotowaliśmy kwadrans na wolnym ogniu.
Magda pokroiła paprykę w grubą kostkę, cebulę w piórka i poddusiła na patelni. Marcin dodał warzywa do gotującej się wołowiny. Wrzuciłem pomidory, przyprawy. Po 10 minutach dodaliśmy osączoną i wypłukaną fasolę.
Kiedy po kuchni roznosił się oszałamiający zapach, roztopiliśmy masło z mąką i niewielką ilością oleju. Zrobiliśmy zasmażkę i zaprawiliśmy zupę. Dla wydobycia smaku dodaliśmy do garnka płaską łyżeczkę cukru trzcinowego.
Do misek wkroiliśmy salami.
Zalaliśmy zupą. Jeszcze po 3 krople tabasco i ognista zupa była gotowa.
Smacznego.
List z Węgier:)
Szanowna Redakcjo!
Gratuluję rubryki i pomysłów.!
Ostatnio czytałam nt.bajgli.
Głowę bym sobie dała uciąć, że chodzi o strucle a tutaj proszę obwarzanki.!
Od dłuższego już czasu mieszkam na Węgrzech a pochodzę z Lublina.
Często zaglądam na Pana stronę. Życzę powodzenia i smakowitej kuchni, ale co to jest czulent to nie wiem. Z niecierpliwością czekam na przepis.
Pozdrowienia.Gömöri Miklósné Ulka
Węgry Pécs
Też pozdrawiam.