"Zapraszamy do uczty w Zajeździe Stolnik w Wilkołazie. Na gości czeka stylowy wystrój, klimatyczne wnętrza oraz przede wszystkim bogate menu” – takiemu zaproszeniu na stronie internetowej się nie odmawia. Tym bardziej że zajazd wspiera się autorytem. – Król Stanisław August Poniatowski stał się w latach 1755-1764 stolnikiem wielkim litewskim – czytamy w genezie nazwy restauracji.
Na zakąskę zamówiliśmy tatara za 15 zł i sałatkę "Cymes” za 13 z sałatą, grillowanym kurczakiem, jajkiem na twardo. Do tego regionalne piwo i sok. Zaskoczenie. Tatar był świeży, bardzo smaczny, choć nie z polędwicy. Równie smakowita była sałata, która spokojnie wystarczy dla dwóch osób, wszystkie składniki były świeże.
M. skusiła się na flaki za 9 zł, które codziennie gotuje się tu świeże. Ja zamówiłem zupę meksykańską za 10 zł, głowiąc się nad jej związkami z urzędem stolnika i Litwą. Porcje w "Stolniku” są bardzo duże, zupy śmiało można brać na pół. Moja meksykańska zawierała śladowe ilości czerwonej fasoli, dużo drobno poszatkowanych warzyw i mielone mięso. Była delikatna, nabierała ostrości w miarę jedzenia. A flaki? Były smaczne, esencjonalne, z pachnącym majerankiem. Zapowiadały się cztery gwiazdki dla domowej kuchni.
Przy wyborze drugiego długo radziliśmy się kelnerki. Zależało nam na tym, żeby zostało zrobione od podstaw, ze świeżych składników i ukazało talent kucharza. Z polecenia zamówiliśmy więc "Medalion wieprzowy w ziołach w zestawie ziemniaki/frytki i surówka” za 20 zł oraz "Karkówka w warzywach w zestawie ziemniaki/frytki i surówka” za 22 zł. Napięcie rosło.
Po raz trzeci na naszym małym stoliku pojawiły się dwie słuszne porcje. Moją karkówkę okrywała duża porcja duszonych warzyw. Mięso, choć soczyste, było od góry gorące, od spodu chłodne. Przy trzecim kęsie coś zaczęło mi nie pasować. Jak coś na talerzu nie pasuje, to zwykle chodzi o świeżość i jakość składników. Kiedy wyswobodziłem kawałek mięsa z warzyw i sosu, spróbowałem – wyszło szydło z worka.
Kucharz się starał, ale miał kiepski towar. Karkówka pachniała lodówką. A medalion? Okazał się zwykłym kawałkiem schabu, rozbitym z przyprawami i usmażonym na patelni. W dodatku wczorajsze surówki sprawiły, że początkowy stan radości przeszedł w przygnębienie. Zostawiliśmy nasze drugie na talerzach. Na deser już nie mieliśmy ochoty.
Nasza ocena? Na fakturze widniała kwota 89,81 zł. Kiepskie drugie dania zmiotły jedną gwiazdkę. Zostają trzy.
Dajemy je, wierząc, że właściciel zadba o lepszego dostawcę mięsa. Smakoszom domowych barów to miejsce będzie się podobać. Tanie piwo, duża pizza, domowe zupy, pyszne flaki – to da się lubić. Ale przywołany na stronie internetowej król Staś – to póki co kulinarna przesada.
Wilkołaz Pierwszy 14, tel. 727 417 800
Czynne poniedziałek – czwartek od 11 do 22, weekend do 24
Można płacić kartą