Nikt nie przypuszczał, że spotykające się na inaugurację ligi zespoły ŁKS Łazy i Kujawiaka Stanin po 13 rozegranych kolejkach będą dzielić wspólny los. Obie ekipy uzbierały tyle samo punktów – po osiem.
Co ciekawe, legitymują się identycznym bilansem zwycięstw, remisów i porażek. Liczby te to odpowiednio: dwa, dwa i dziewięć. Zaskakujące jest też to, że Kujawiak i ŁKS mają zbliżony do siebie bilans bramkowy. Wynik ekipy ze Stanina to 21-44, z Łazów 22-43. Najgorsze jest jednak to, że oba zespoły zamykają ligową tabelę. I tylko inauguracyjne zwycięstwo 4:2 Kujawiaka w Łazach sprawiło, że to ta drużyna jest „oczko” wyżej. Gdyby po pierwszej rundzie rozgrywki bialskiej klasy okręgowej zostały zakończone, to z ligą pożegnałby się ŁKS.
Od początku rozgrywek Kujawiak borykał się z problemami. Dotychczasowy grający trener Paweł Ciejak rozstał się z zespołem. Prezes Krzysztof Mućka nie mógł dojść do porozumienia z zespołem.
– W praktyce zostaliśmy bez trenera, nie trenowaliśmy, na mecze wyjazdowe sami się organizowaliśmy. Jeśli byłemu szkoleniowcowi nie kolidowały obowiązki z grupą juniorską w Białej Podlaskiej, przyjeżdżał na nasze mecze, ustalał skład i wspierał nas na boisku – tłumaczy Michał Skwarek, pomocnik Kujawiaka. Piłkarz dodaje:
– jak na nasze kłopoty organizacyjno-sportowe osiągnięty przez nas jesienny wynik w rozgrywkach jest i tak niezły. Pamiętajmy, że na większość spotkań dysponowaliśmy jedynie 11-13-osobowym składem, czasami była to tylko „goła” 11. Może uzbierałoby się ze cztery mecze, w których do gry mieliśmy 15-16 ludzi. Wiemy, że wiosną będzie zdecydowanie trudniej. Dlatego musimy się bardziej zorganizować. Niektórzy koledzy już grają w hali, niebawem będą dołączać kolejni. Musimy też spotkać się z prezesem i omówić przede wszystkim kwestie organizacyjne.
Kłopoty z treningami mieli także piłkarze z Łazów. Trener Adrian Świderski miał problemy z zebraniem zawodników na zajęcia. – W praktyce spotykaliśmy się od niedzieli do niedzieli – tłumaczy Marcin Chwedoruk, kierownik ŁKS. – Zawodnicy pracowali, studiowali, trudno było zebrać ich razem. Oprócz tego nie mogliśmy skorzystać z graczy, na których bardzo liczyliśmy. Bardzo rzadko był Marcin Wereszczyński, który studiuje w Poznaniu. Także Sebastian Matuszewski nie pomagał nam w meczach wyjazdowych. Pod koniec rundy za żółte kartki wypadł Łukasz Ebert, a trzy mecze za czerwoną kartkę pauzować musiał Michał Gryczka.
W klubie z Łazów widzą potrzebę wzmocnień. – Żaden z piłkarzy nie zadeklarował, że opuści zespół. Nie zamierzamy spać do klasy A i dlatego poszukujemy wzmocnień. Deklarację powrotu złożył nasz weteran bramkarz Mariusz Krasuski. Potrzebujemy także skrajnych pomocników i gracza do środka pola. Strata do bezpiecznych miejsc nie jest duża więc łatwo będzie ją odrobić. Na obecną chwilę w zespole zostaje trener Adrian Świderski – mówi kierownik ŁKS.