Nocna i świąteczna opieka nie działa prawidłowo, a na SOR-y trafiają pacjenci, którzy powinni być na izbie przyjęć lub w przychodni. To zdaniem wojewody jeden z największych problemów pediatrii. Do zmiany jest też sposób finansowania oddziałów dziecięcych.
Bardzo słabe funkcjonowanie nocno-światecznej opieki to wielki minus. Ruch pacjentów przenosi się na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie powinny być udzielane tylko świadczenia ratujące życie. Tymczasem SOR robi za przychodnię albo izbę przyjęć, które w godzinach popułudniowych niejednokrotnie nie działają – zaznacza Lech Sprawka, wojewoda lubelski w kontekście kryzysu w pediatrii i poniedziałkowego posiedzenia Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego, które było poświęcone temu problemowi.
Zdaniem wojewody potrzebna jest też zmiana sposobu finansowania oddziałów dziecięcych. – Chodzi o rozwiązanie, które uwzględniałoby sezonowość wzrostu hospitalizacji. Najwięcej pacjentów jest w okresie jesienno-zimowym. Być może jest to kwestia jakiegoś dodatkowego składnika w wycenie świadczeń – zwraca uwagę Sprawka. Tłumaczy: – Szpital otrzymuje pieniądze za każde wykonane świadczenie. Jeśli jednak mamy oddział pediatryczny 20-łóżkowy i zatrudniony personel do obsady takiej ilości łóżek, a jego obłożenie jest w ciągu roku na poziomie 50 proc., to siłą rzeczy wynik finansowy takiego oddziału będzie ujemny.
Wojewoda wskazuje, że przed pandemią w 2019 roku niektóre oddziały dziecięce w województwie lubelskim miały obłożenie poniżej 40 proc. – Ten rok jest specyficzny, bo mamy splot różnych niekorzystnych okoliczności. Wzrost zakażeń wirusem RS i SARS-CoV-2, remont w szpitalu dziecięcym oraz zawieszenie niektórych oddziałów pediatrycznych – wylicza Sprawka. Dodaje, że największy problem jest w Lublinie, gdzie pediatria jest tak przepełniona, że pacjenci leżą też na dostawkach oraz najbliższych okolicach - w szpitalach w Świdniku i Bełżycach, gdzie wolne są pojedyncze łóżka.
W tej sytuacji mogłyby pomóc dodatkowe uprawnienia wojewody. – Z covidem nie dalibyśmy sobie rady gdyby nie nadzwyczajne uprawnienia wojewody. Dzięki nim mogłem wydawać polecenia podmiotom publicznym, niezależnie od tego, kto jest ich właścicielem. Inaczej nie rozwinęlibyśmy łóżek zakaźnych w szpitalach – zaznacza Sprawka. – Niestety w zakresie pediatrii nie mogę wydać takich poleceń. Nie mam narzędzi zarządzających, co powinno ulec modyfikacji. W sytuacjach kryzysowych dałoby się poukładać kwestie związane z pediatrią, gdybym miał takie same kompetencje, jakie mam w zakresie covidu – dodaje wojewoda.
Problemem jest też brak kadry. Aktualnie limity przyjęć na kierunki lekarskie są na poziomie 9 tysięcy. Jak jednak zwraca uwagę wojewoda, żeby ocenić aktualną sytuację kadrową trzeba się cofnąć do naboru z 2009 roku, bo kształcenie lekarza pediatry trwa 12 lat. Wówczas te limity były na poziomie 4 tysięcy. – Nie da się w ciągu kilku lat zlikwidować takiego problemu – ocenia Sprawka.