11-latek z Łęcznej od trzech lat mieszka w szpitalu, życie zawdzięcza maszynie – To najdłużej podłączone dziecko w Europie – mówi jego mama
Zaczęło się trzy lata temu. Poszliśmy na spacer. Syn narzekał na ból po prawej stronie ciała – wspomina Anna Prażmowska, mama 11-latka. – Myśleliśmy, że to kolka, więc wróciliśmy do domu. Ale Mati był bardzo słaby, temperatura spadła mu do 35,4 stopni. Wieczorem pojechaliśmy do szpitala w Lublinie – opowiada.
Okazało się, że chłopca zaatakował wirus, który doprowadził do zapalenia mięśnia sercowego. Serce kurczyło się w niewielkim stopniu i z trudem pompowało krew. – Był w stanie krytycznym, lekarze mówili, że to był ostatni moment – mówi pani Anna.
Coraz mniej sił
Chłopca udało się uratować, ale jego serca nie. W kwietniu 2012 r. trafił do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Życie 11-latka podtrzymuje pompa wspomagająca krążenie. – W ciele ma rurkę podłączoną do urządzenia. Musi być stale monitorowany, nie może opuszczać szpitala – mówi mama Mateusza.
Od tamtej pory chłopiec mieszka w szpitalu, pani Anna razem z nim. Leczenie finansuje NFZ. W sali stworzono mu namiastkę domu. Jest dobrze wyposażona. Chłopczyk ma swoje zabawki, a nawet konsolę do gier. Tutaj przyjął pierwszą komunię świętą. – Jest wesołym dzieckiem. Bardzo lubi robić zdjęcia, ale nie może już grać na komputerze, bo jest za słaby – mówi pani Anna.
Była szansa
Jedyną szansą, by chłopiec wrócił do normalnego życia, jest przeszczep. Raz miał otrzymać serce, dawcą była 8-letnia dziewczynka. – Było za duże o kilka centymetrów, dostał je chłopiec z sąsiedniej sali – mówi mama 11-latka. – Lekarz mi powiedział, że Mateusz jest najdłużej podłączonym dzieckiem w Europie, pobił „rekord” innego dziecka, który wynosił dwa lata i 7 miesięcy. Nie wiem, ile jeszcze wytrzyma, to zależy od jego organizmu – smuci się.
Mateusz jest pierwszy na liście do zabiegu. Kłopot w tym, że dawców jest mało, a 11-latek nie może otrzymać serca od osoby dorosłej. – Dlatego prosimy wszystkich lekarzy, by informowali pacjentów o naszym przypadku. Być może wtedy uda się szybciej znaleźć dawcę – apeluje pani Anna.
Potrzebna pomoc
11-latek ma też problemy ze słuchem i mową. W kontakcie ze światem pomaga mu implant. Niestety jest już wysłużony i często się psuje. – Nie możemy teraz dostać nowego w ramach finansowania NFZ, bo przysługuje mu dopiero za 3 lata. A dzięki niemu Mateusz uczy się i rozwija – tłumaczy mama chłopca.
Dlatego Fundacja Serce Dziecka, razem z serwisem siepomaga.pl, zbierają pieniądze na nowe urządzenie. Koszt to 40 tys. złotych.
Jak pomóc?
Pieniądze można wpłacać na konto Fundacji Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej, nr 17 1160 2202 0000 0000 8297 2843, koniecznie z dopiskiem: Mateusz Prażmowski. Lub poprzez stronę internetową www.siepomaga.pl/mateuszprazmowski