Właściciel dostawczego opla odzyskał swoje auto zrabowane pod Łęczną. Stracił je, bo padł ofiarą bandytów, którzy upozorowali wypadek na drodze.
Do napadu doszło na początku maja. Wojciech Krzysiak jechał przez Spiczyn. Nagle na drodze zauważył kombi stojące w poprzek jezdni. Obok stało kilku mężczyzn. Kiedy zatrzymał się, ci wyciągnęli go z samochodu, dotkliwie pobili i odjechali jego oplem.
Mężczyzna zawiadomił policję. Zwykle w takich sytuacjach zarządza się blokadę dróg. Tak się nie stało. Policja tłumaczyła to tym, że miała za mało danych. Bo kierowca był w szoku i nie pamiętał nawet numeru rejestracyjnego.
Poszkodowany liczył, że policja zwróci się z apelem do mediów o zgłaszanie się świadków. Nie zrobiła tego, więc sam przyszedł do redakcji i poprosił o pomoc w znalezieniu samochodu. Wyznaczył nagrodę dla tego, kto poda skuteczną informację. Na słupach i drzewach w całym regionie porozwieszał ulotki. Wreszcie zgłosił się informator.
Okazało się, że samochód stał przy ul. Organowej w Lublinie. – Nie miał tablic rejestracyjnych. Był otwarty – mówi Sławomir Cielniak, rzecznik policji w Łęcznej. – Po zabezpieczeniu śladów został zwrócony właścicielowi.
Informator dostał obiecaną nagrodę, ale to nie koniec. Mieszkańcy pow. łęczyńskiego są oburzeni napadem i chcą zatrzymania bandytów. Jeden z nich zaoferował nawet nagrodę za informację o sprawcach. Da 500 zł temu, kto pomoże policji w ich ujęciu. (ATJ)