Kto nielegalnie pobrał krew od nastolatka w parku w Milejowie podszywając się za policjanta? Prokuratura wskazuje prywatnego detektywa i zlecającego "akcję” ojca chłopca.
>>> Czytaj więcej: Fałszywi policjanci pobrali chłopcu krew w parku
Chłopak opowiedział o tym w domu, potem w komisariacie. W Milejowie zawrzało. Zaczęły krążyć pogłoski o szajce łowców organów. Przekazywana z ust do ust plotka mówiła o znajdowanych na odludziu zwłokach bez kropli krwi, nerek i wątrób. Przerażeni rodzice nie posyłali dzieci do szkół bez opieki.
Ruszyło śledztwo. Dzisiaj poznaliśmy ustalenia prokuratorów. Pogłoski o "łowcach organów” nie znalazły potwierdzenia. – Chodziło o sprawy rodzinne – mówi Magdalena Kanadys-Marko, zastępca Prokuratora Rejonowego w Lublinie. – Z ustaleń śledczych wynika, że ojciec chłopaka za 4 tys. zł zlecił agencji detektywistycznej pobranie materiału genetycznego, by wykonać badanie DNA. Chodziło mu o ustalenie ojcostwa, bo nie chciał dłużej płacić alimentów.
O nakłanianie do tej akcji prokuratura oficjalnie podejrzewa ojca gimnazjalisty. Mężczyzna jest w Anglii. Śledczy wyślą mu wezwanie na tamtejszy adres, jeżeli nie będzie reakcji, w grę wchodzi list gończy.
Jak usłyszeliśmy w centrum krwiolecznictwa, nielegalny pobór krwi grozi poważnym zakażeniem, a w efekcie np. zapaleniem wątroby, albo HIV. Taki czyn zagrożony jest karą grzywny lub rokiem więzienia.
Czy agencje detektywistyczne mogą zbierać materiał genetyczny do badań DNA? – Możemy pozyskać taki materiał np. z porzuconej chusteczki do nosa, lizaka, albo gumy do żucia – tłumaczy Krzysztof Szaruga, znany lubelski detektyw. – Podawanie lub podszywanie się za kogoś innego i pobieranie krwi jest przekroczeniem uprawnień, wprowadzeniem danej osoby w błąd. To naruszenie ustawy o agencjach detektywistycznych.