Piłkarze Lewartu mogli zrobić w sobotę duży krok w kierunku utrzymania w III lidze. Niestety, przegrali u siebie z przedostatnią Jutrzenką Giebułtów 1:2. To na pewno niespodziewany wynik. Z drugiej strony, jeżeli od kilku miesięcy nie dostaje się pensji, to trudno skupić się tylko i wyłącznie na piłce.
Problemy z wypłatami w Lubartowie to nie pierwszyzna. Zaległości w ekipie beniaminka sięgają przynajmniej dwóch miesięcy, ale niektórzy nie mają płacone znacznie dłużej. Przy okazji sobotniego spotkania z Jutrzenką piłkarze pojawili się na rozgrzewce w specjalnych koszulkach, na których można było przeczytać „czy ty też pracujesz za darmo?”.
Mimo wszystko podopieczni Tomasza Bednaruka na finiszu sezonu nadal utrzymują się w bezpiecznej strefie tabeli. Obecnie o dwa punkty wyprzedzają Orlęta Spomlek. Drużyna z Radzynia Podlaskiego ma jednak jeden mecz rozegrany więcej. A to oznacza, że nadal Lewart może zapewnić sobie utrzymanie nie oglądając się na inne drużyny.
Jak wyglądało sobotnie spotkanie? Gospodarze powinni otworzyć wynik, ale w pierwszej połowie zmarnowali kilka dogodnych okazji. Po stałym fragmencie Krystian Żelisko przedłużył dośrodkowanie, a Konrad Nowak strzelił „szczupakiem”. Bramkarz zdołał jednak obronić to uderzenie. Z rzutu wolnego nieźle przymierzył Arkadiusz Maksymiuk, a próbę Żeliski na rzut rożny ponownie odbił golkiper gości. W wielu sytuacjach brakowało też ostatniego podania. A w kilku innych centymetry decydowały o tym, że boczny arbiter podnosił chorągiewkę.
Kiedy wydawało się, że do przerwy będzie 0:0 stały fragment gry przyniósł jednak prowadzenie ekipie z Giebułtowa. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego krycie na „radar” skończyło się golem do szatni na 0:1.
W drugiej połowie ekipa z Lubartowa się nie poddawała i w końcu dopięła swego. W 80 minucie Konrad Szczotka wrzucił w szesnastkę, a akcję celnym strzałem głową wykończył Grzegorz Fularski, który dopiero co pojawił się na boisku. Niestety, niedługo później znowu trzeba było gonić. Ponownie po prostym błędzie w kryciu i rzucie rożnym Jutrzenka strzeliła na 1:2. Błyskawicznie mógł odpowiedzieć „Fular”, ale jego lob okazał się minimalnie niecelny. W końcówce nie udało się już uratować choćby punktu i trzeba było się pogodzić z porażką.
– To na pewno jest niespodziewany wynik, aczkolwiek, po tym co się dzieje w klubie można powiedzieć, że trudno jest się chłopakom skupić na grze w piłkę. Szkoda tej porażki, bo popełniliśmy dużo błędów, zwłaszcza w kryciu. Wiedzieliśmy, że rywale dobrze biją stałe fragmenty gry, a krycie było rozpisane. Druga sprawa to nasz brak skuteczności. Mówiliśmy sobie, że trzeba zachować chłodną głowę, żeby się nie śpieszyć, kiedy znajdziemy się w dogodnej sytuacji. Mimo to wiele razy decydowaliśmy się na zbyt szybkie strzały – wyjaśnia Tomasz Bednaruk, trener Lewartu.
Szkoleniowiec zapewnia jednak, że mimo trudnej sytuacji w klubie jego podopieczni zrobią wszystko, żeby utrzymać III ligę dla Lubartowa. – Zostały nam cztery mecze i nadal wszystko jest w naszych nogach i głowach. Nie musimy się oglądać na nikogo. Trzeba tylko wygrać swoje spotkania. Na pewno damy z siebie maksa i będziemy chcieli zakończyć sezon z podniesionym czołem – dodaje opiekun beniaminka.
Lewart Lubartów – Jutrzenka Giebułtów 1:2 (0:0)
Bramki: Fularski (80) – Silczuk (44, 89).
Lewart: Długosz – Niewęgłowski, Ponurek, Zbiciak, Świech, Pożak (60 Dearman), Szczotka, Maksymiuk, Najda (83 Michałów), Nowak (78 Fularski), Żelisko (83 Aftyka).
Sędziował: Gerard Gawron (Mielec).