Jeden z plażowiczów zauważył na tafli jeziora ciemną plamę. Znalazł przyczynę. Okazuje się, że brudna woda to ścieki z kanalizacji burzowej. Ich obecność jest zgodna z przepisami ale będzie poprawa.
Po tym jak jeden z plażowiczów wypoczywających nad Firlejem zwrócił uwagę na ciemniejącą plamę na tafli jeziora i odszukał źródło zanieczyszczenia, okazało się, że wpływają tam ścieki z kanalizacji burzowej. Po każdym deszczu do akwenu, z którego w sezonie korzystają tysiące ludzi, wpływają tysiące litrów brudnej wody niosącej ze sobą różnego rodzaju zawiesiny.
O sprawie poinformowany został Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który na miejsce wysłał swojego pracownika. Ten obejrzał feralne miejsce i spotkał się z przedstawicielem Zarządu Dróg Powiatowych w Lubartowie. ZDP zapewnia, że postara się przebudować odpływ w taki sposób, żeby deszczówka nie wpływała bezpośrednio do jeziora. Co ciekawe, ewentualna przebudowa będzie w tym przypadku jedynie gestem dobrej woli ze strony zarządcy drogi.
– Nie możemy niczego nakazać, a jedynie zalecić, bo ulica z której spływa woda to droga lokalna. W takim przypadku ten sposób odprowadzenia wody jest zgodny z prawem. Z pewnością nie jest to dobre rozwiązanie z punktu widzenia ekosystemu tego jeziora – mówi Arkadiusz Iwaniuk, z-ca dyrektora WIOŚ.
– Na pewno nie zostawimy tego tak, jak jest. Uważam, że najlepszym rozwiązaniem będzie skierowanie wody opadowej do rowu z drugiej strony ulicy. To jest ciek bez nazwy, który spełni rolę naturalnego filtra. Jesteśmy w stanie zrobić to szybko i tanio, ale czekamy jeszcze na zakończenie kontroli i zgodę WIOŚ – informuje Grzegorz Jaworski, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych.
Kontrola prawdopodobnie zakończy się w ciągu najbliższych tygodni, więc na to by deszczówka popłynęła inaczej mieszkańcy i turyści będą musieli poczekać do września.