Od piątku do niedzieli na terenie powiatu lubartowskiego policjanci szukali czterech osób, które wybrały się do lasów na grzyby.
37-latek wyjechał rano do lasu i do późnego wieczora nie wracał. Szukało go kilkunastu policjantów. Mężczyzna twierdził, że nie potrzebuje pomocy. W trakcie rozmowy telefonicznej policjant usłyszał dźwięk policyjnej syreny. Użył jej patrol, który był w zupełnie innej części lasu, niż mówił 37-latek.
- Okazało się, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania. Pomimo udzielonej mu pomocy był wobec policjantów bardzo arogancki i wulgarny - wyjaśnia Paśnik.
82-latek na quadzie
W piątek przed południem policja dostała zgłoszenie, że zaginął 82-letni mieszkaniec miejscowości Rawa. Pojechał na grzyby quadem do lasu w Nowym Antoninie. Chorego na cukrzycę mężczyzny zaczęło szukać kilkudziesięciu policjantów. Do akcji miał się włączyć śmigłowiec. Jednak po godzinie 82-latek wrócił do domu. Powiedział, że spędził noc u kolegi.
Niedługo później policjanci musieli szukać kolejnego grzybiarza. W lesie w Czerwonce zaginął 83-letni mieszkaniec Lublina. Cały i zdrowy odnalazł się w Firleju.
Godzinę później w miejscowości Giżyce zaginął 55-latek, także mieszkaniec Lublina. Podczas grzybobrania rozdzielił się z żoną. Znaleźli go policjanci.