Siedem dni dali władzom Lubartowa przeciwnicy budowy sortowni śmieci na wycofanie się z inwestycji. W przeciwnym razie zapowiadają blokadę krajowej drogi nr 19.
Kontrowersje budzi lokalizacja inwestycji – przy ul. Lipowej, około 200 metrów od najbliższych zabudowań, niedaleko centrum, cmentarza i ujęcia wody. Miejsce wybrały poprzednie władze Lubartowa. Gotowa jest już dokumentacja, a w starostwie leży wniosek o pozwolenie na budowę.
Na czele komitetu protestacyjnego stanęła Bogumiła Lisek-Jublewska, była radna. W jego skład wchodzą znane w Lubartowie osoby, m.in: Grzegorz Gregorowicz, były przewodniczący Rady Powiatu, Jacek Tomasiak, radny i prezes spółdzielni mieszkaniowej, Edward Woliński, radny powiatowy.
– Uważamy, że nadszedł już czas na jednoznaczne wycofanie się z tej lokalizacji i wycofanie wniosku o pozwolenie na budowę– mówi Bogumiła Lisek-Jublewska.
Komitet czeka na ten krok do 15 marca. W przeciwnym przypadku zapowiada protesty. – Sparaliżujemy ruch na krajowej "19” – zapowiada Lisek-Jublewska.
Nowe władze Lubartowa nie zamierzają wycofać wniosku o pozwolenie na budowę.
– Ale jednocześnie szukamy innej lokalizacji – mówi zastępca burmistrza Radosław Szumiec.
A co, jeśli żadna z okolicznych gmin nie zgodzi się przyjąć takiego zakładu? – Wniosę o przeprowadzenie w mieście referendum, czy budować go przy ul. Lipowej – mówi Andrzej Kardasz, przewodniczący klubu radnych PiS. – Taką decyzję powinni podjąć mieszkańcy. Świadomi zagrożeń, jakie niesie taka inwestycja i konsekwencji, gdy nie powstanie – dodaje.
Władze Lubartowa organizują teraz dla mieszkańców wycieczki do sortowni w innych miastach, żeby pokazać im, jak takie zakłady działają.