- Wypaliliśmy papierosa i nagle mnie zaatakował. Poczułem, jak krew spływa mi po szyi - wspominał w sądzie taksówkarz, napadnięty na lubelskim Sławinku. Miał zginąć z rąk swoich pasażerów – 26-letniego Vitalija N. i jego 14-letniego kolegi.
Starszy z napastników zasiadł w piątek na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Lublinie. Odpowiada za usiłowanie zabójstwa. 26-latek przyznał się do napaści na taksówkarza.
– Chciałbym przeprosić. Bardzo żałuję tego, co się stało – oświadczył w sądzie Vitalij N.
Ukrainiec pracował w stolarni niedaleko Lublina. W pracy poznał Kamila P., który mieszkał razem ze swoją konkubiną Magdaleną U. oraz jej synem, 14-letnim Kacprem. W połowie lipca ubiegłego roku wszyscy imprezowali w mieszkaniu kobiety w centrum Lublina. Przez dwa dni pili piwo.
– Kacper powiedział mi, że chce zabić taksówkarza dla pieniędzy. Nie spodobało mi się to, ale zdecydowałem, że z nim pójdę – tłumaczył później śledczym Vitalij N. Z akt sprawy wynika, że razem z nastolatkiem wsiadł do zamówionej przez matkę chłopca taksówki. Za kierownicą BMW siedział znajomy kobiety – 34-letni Grzegorz Kowal.
– Kacper i ten drugi mężczyzna zamówili kurs na Sławinek. Przy ul. Lawendowej Kacper kazał mi się zatrzymać. Wyszedł mówiąc, że niedługo wróci – zeznał Grzegorz Kowal.
Wysiadając z auta nastolatek miał po kryjomu dać Ukraińcowi kuchenny nóż, zawinięty w skarpetę. Vitalij N. został w aucie sam z kierowcą.
– Dostałem sms-a od Magdy. Pisała, że Kacper prosi o kontakt i przesłała jego numer – tłumaczył w sądzie pan Grzegorz.
Kierowca zadzwonił do chłopaka, po czym przekazał aparat pasażerowi.
– Kacper powiedział mi, „musisz go zabić, bo będzie lipa” – zeznał później Vitalij N. Poprosił taksówkarza o papierosa.
– Spaliliśmy we dwóch i wtedy mnie zaatakował. Poczułem, że z szyi leje mi się krew. Zorientowałem się, że to był nóż – wspominał kierowca. – Nie pamiętam dokładnie, co się działo. Musiałem zasłaniać się ręką, bo miałem w niej później dziurę.
Ranny mężczyzna wybiegł z samochodu, a Vitalij N. rzucił się za nim w pościg. Zrezygnował, kiedy na pobliskiej ulicy zobaczył Kacpra U. Taksówkarz zatrzymał przejeżdżające auto. Jego kierowca wezwał pomoc.
– Czekałem na pogotowie i zasłaniałem szyję ręką. Nie czułem bólu. Słyszałem, jak syczy powietrze – dodał Grzegorz Kowal.
Po ataku, oprócz przeciętego gardła zdiagnozowano u niego przebicie opłucnej. 34-latek miał również poranione przedramiona i pocięte palce. Po miesiącach rehabilitacji udało się przywrócić ich sprawność.
Podczas piątkowej rozprawy Vitalij N. prostował swoje wcześniejsze wyjaśnienia. Tłumaczył, że nie wiedział, iż jadą zabić taksówkarza.
– Kacper mówił tylko, że chce mu zabrać pieniądze – dodał 26-latek.
Po napaści mężczyźni zabrali z taksówki tablet, nawigację i 200 zł w gotówce. Wrócili do domów. Następnego dnia byli już w rękach policji.
Kacper U. za usiłowanie zabójstwa trafił do zakładu poprawczego w Białymstoku. Ma tam przebywać, aż skończy 21-lat. Obrońca chłopca wniósł w tej sprawie apelację, ale jeszcze jej nie rozpatrzono. W piątek Kacper odmówił składania zeznać w procesie Vitalija N. Sprawa Ukraińca wróci na wokandę z końcem marca. Można się wtedy spodziewać zakończenie procesu. Mężczyźnie do 25 lat więzienia lub nawet dożywocie.