![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2020/2020-01/2d08db2b23075857dccfa90656a1392a_std_crd_830.jpg)
Jest kolejne siódme już ognisko ptasiej grypy w Lubelskiem, a piąte w Starym Uścimowie (powiat lubartowski). Pozostałe dwa ogniska są na terenie powiatu krasnostawskiego.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Dziś wojewoda lubelski Lech Sprawka podpisał dwa rozporządzenia dotyczące zwalczania wysoce zjadliwej grypy ptaków, ponieważ wczoraj zostały potwierdzone dwa ogniska choroby w miejscowościach Wólka Orłowska i Olchowiec Kolonia (obie w powiecie krasnostawskim).
– W pierwszym przypadku jest to zarażenie prawdopodobnie wtórne związane z hodowlą lisów – mówił podczas sobotniego spotkania z dziennikarzami wojewoda Lech Sprawka.
Okazało się bowiem, że padłe indyki z gminy Uścimów, gdzie ta zakaźna choroba wystąpiła już pod koniec 2019 r. roku trafiły na lisią fermę w Wólce Orłowskiej.
– W drugim przypadku jest to prawdopodobnie zarażenie pierwotne. Gospodarstwo, w którym drób został zarażony jest w bezpośrednim sąsiedztwie zbiornika wodnego – dodał wojewoda. – W powiecie krasnostawskim, w odróżnieniu od powiatu lubartowskiego sytuacja jest mniej groźna, ponieważ dotyczy niewielkich gospodarstw, które liczą kilkadziesiąt sztuk drobiu.
Działania trwają
Działania na terenie powiatu krasnostawskiego koordynuje tutejszy powiatowy lekarz weterynarii. – Sytuacje jest opanowana. Po opublikowaniu rozporządzeń zostanie oznakowana strefa zapowietrzona i strefa zagrożona – zapowiedział Lech Sprawka.
Niestety w powiecie lubartowskim doszło kolejne – piąte już ognisko grypy ptaków. – Z tym, że cały czas mówimy o miejscowości Stary Uścimowów, czyli miejscowości znajdującej się w strefie zapowietrzonej – zaznaczył Sprawka. I dodał: Ta sytuacja była do przewidzenia. W tej miejscowości fermy drobiu znajdują się blisko siebie. Dlatego też liczyliśmy się z takim scenariuszem. Działania nasze i służb są nastawione na to aby wirus nie wydostał się z tej strefy zapowietrzonej.
W przypadku powiatu lubartowskiego obejmuje ona sześć miejscowości – Stary Uścimów, Nowy Uścimów, Drozdówkę, Głębokie, Maśluchy i Orzechów Kolonię.
Kolejne badania
Podczas spotkania z dziennikarzami wojewoda mówił też o kolejnych przeprowadzanych badaniach w kierunku grypy ptaków m.in. na terenie powiatu parczewskiego.
– Jest dobra wiadomość. W Puławach były badane próbki z fermy kaczek w gminie Siemień. Wynik jest ujemny – podkreślił Lech Sprawka.
W badaniu są natomiast próbki z dwóch ferm w gminie Uścimów, z miejscowości Orzechów Kolonia. – Są to fermy indyków (tak jak w Starym Uścimowie-red.) – wyjaśniał wojewoda.
Badane są też padłe dzikie ptaki. – W tej chwili nie mamy żadnego sygnału, aby po badaniu martwych ptaków wynik był pozytywny – mówił wojewoda.
A to prawdopodobnie dzikie ptaki są źródłem zakażenia nie tylko w Lubelskiem ale też w Wielkopolsce, gdzie grypa ptaków także występuje. – W obu województwach fermy, gdzie potwierdzono ogniska ptasiej grypy znajdują się w pobliżu zbiorników wodnych – wyjaśnił Lech Sprawka.
Niestety warunki pogodowe nie sprzyjają walce w chorobą. – Najgorszy jest wiatr – zwrócił uwagę wojewoda. – Dlatego też liczymy się z tym, że zakażeniem mogą być objęte kolejne fermy w obszarze zapowietrzonym.
Czyli w promieniu ok. 3 km od ognisk. W gminie Uścimów w takim obszarze znajduje się 18 ferm drobiu.
Odszkodowania
Sytuacja jest dynamiczna, zmienia się z godziny na godzinę. Już wiadomo, że straty są duże, a mogą być jeszcze większe. Poza chorymi ptakami są też te które są lub będą zagazowane z nakazu powiatowego lekarza weterynarii, prewencyjnie.
Hodowcy, których dotknęła ta sytuacja mogą liczyć na odszkodowania, nie tylko za utracony drób, ale też m.in. za oczyszczenie skażonych ferm.
– O wysokości tych odszkodowań nie można jeszcze mówić, ponieważ to wszystko trzeba będzie dopiero oszacować – podkreślił wojewoda.
Na odszkodowania pod pewnymi warunkami może liczyć zarówno właściciel skażonej fermy jak też rolnik, w którego gospodarstwie drób został uśmiercony z nakazu.
– Należy jednak pamiętać o tym, że jest to doraźne odszkodowanie – zaznaczył wojewoda. – Dla tych hodowców stratą jest też przerwanie pewnego cyklu hodowlanego. Zaś do wznowienia hodowli można wrócić dopiero po 40 dniach po uporaniu się z wirusem. I dodał: Te odszkodowania oczywiście nie zadawalają hodowców, zaś pojawiające się komentarze – jak to dobrze jest otrzymać pieniądze z odszkodowania są trochę ironiczne. Straty są bowiem niepowetowane.
Dlatego też wojewoda zaapelował do osób komentujących o wstrzemięźliwość w tym zakresie.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)