Lubartowska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie sekty Niebo. Nie będzie przesłuchiwać byłych członków sekty, ani przeszukiwać jej dawnej siedziby.
Prokuratura wróciła do sprawy sekty Niebo, po tym jak Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, zaczął mówić o nagłym "znikaniu" nowonarodzonych lub poronionych dzieci członków Nieba. Informacje miał od dawnych członków sekty.
Prokuratura przeprowadziła czynności sprawdzające: przesłuchała Nowaka i przejrzała wszystkie sprawy, które kiedyś w związku z sektą prowadziła. W latach 1992-1997 było ich ponad 10. Świadkowie mówili wówczas, że w Niebie rodzą się dzieci bez pomocy lekarza, które nie są rejestrowane.
- Ani razu nie pojawiły się tam sygnały, że martwe dzieci były grzebane na terenie siedziby sekty – dodaje prokurator Mitura - Małek. – Zeznawały wówczas osoby, które przyjeżdżały do sekty, żeby odzyskać swoich bliskich.
Bogdan K., guru sekty, pojawił się w Lubartowie jeszcze w latach 80-tych. Twierdził, że leczy przez nakładanie rąk. Miał wielu pacjentów. Potem kupił działkę w Majdanie Kozłowieckim. W latach 90-tych mieszkało tam kilkadziesiąt osób, które wierzyły, że są jedynymi prawdziwymi chrześcijanami, a Bogdan K. prorokiem.
Sekta w urzędzie gminy zarejestrowała nawet działalność gospodarczą: Leczenie Duchem Świętym w Imieniu Jezusa Chrystusa poprzez nakładanie rąk.