Interwencja obrońców zwierząt w Lubartowie w sprawie uwięzionych puszczyków okazała się skuteczna i uzasadniona. Jest bowiem dowód, że w otworach wentylacyjnych bloku mieszkalnego przy ul. Słowackiego były pisklęta. Mieszkanka bloku zrobiła młodym ptakom zdjęcia.
O sprawie pisaliśmy na początku mają. Wtedy właśnie kobieta powiadomiła Lubelską Straż Ochrony Zwierząt o tym, że samica nie może dostać się do piskląt. Ptaki osiedliły się w jednym z otworów wentylacyjnych już w kwietniu. Przez miesiąc samica karmiła młode przez kratki wentylacyjne, które zostały założone na bloku.
"W niedzielę po raz pierwszy pojawiły się młode. Przynajmniej my ich po raz pierwszy ujrzeliśmy” – relacjonuje w e-mailu szczęśliwa mieszkanka osiedla.
W maju, kiedy na miejsce udali się obrońcy zwierząt przedstawiciel spółdzielni tłumaczył, że kratki wentylacyjne zostały założone na prośbę mieszkańców. Uskarżali się, że ptaki hałasują i nie dają im spać. Otwory, w których zagnieździły się puszczyki znajdują się powyżej okien na ostatnim piętrze, tuż przy dachu.
Prezes spółdzielni nie zdawał sobie sprawy z tego, że łamie prawo. Od 15 marca do 15 października bez zezwolenia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska nikt nie ma, bowiem prawa nic robić z gniazdami lęgowym ptaków. Po interwencji strażników zabezpieczenia usunięto.