Anna Marzęda, żona starosty lubartowskiego Tomasza Marzędy, w listopadzie została zatrudniona w Regionalnym Centrum Edukacji Zawodowej, szkole podlegającej powiatowi. Sprawie przygląda się lokalna fundacja, która oczekuje komentarza ze strony samorządów.
RCEZ to jedna z największych szkół średnich w Lubartowie, w którego skład wchodzi technikum, szkoła branżowa i liceum dla dorosłych. W listopadzie w sekretariacie placówki zgodnie z decyzją jej dyrektor, Doroty Bułgajewskiej-Muzyki, zatrudniona została Anna Marzęda, żona lubartowskiego starosty z Prawa i Sprawiedliwości. Konkurs nie był przeprowadzony.
- Zatrudnienie wskazanej osoby było wynikiem porozumienia zawartego pomiędzy dwoma instytucjami - mówi Krzysztof Dudziński, rzecznik powiatu lubartowskiego.
Mimo tego, że prawa nie złamano, część mieszkańców dopatruje się znamion nepotyzmu. - Każdy obywatel powinien mieć takie same szanse, dostęp do stanowisk w placówkach publicznych. Nikt nie może być faworyzowany - mówi Elżbieta Wąs z lubartowskiej fundacji Miasto Obywatelskie Lubartów, jedna z autorek petycji skierowanej do miejskiej i powiatowej rady. - Uważam, że radni powinni wypowiedzieć się na temat sprawy, która bulwersuje opinię publiczną - przyznaje nasza rozmówczyni.
Kopia przygotowanego pisma ma zostać wysłana do premiera. Według fundacji, po to, by "zasygnalizować problem" i uczulić nową władzę, by ta dotrzymała słowa obiecując wprowadzenie wyższych standardów. Jak wiemy, przedstawiciele dawnej opozycji, a dzisiejszej koalicji rządzącej zasiadają w radzie powiatu, biorąc odpowiedzialność m.in. za to, co dzieje się w RCEZ.
Przypominamy, że Anna Marzęda pracowała dotychczas w jednostce podlegającej rządzonemu przez PiS samorządowi województwa - Zespole Lubelskich Parków Krajobrazowych. Jeśli partia przegra wybory na wiosnę, część związanych z nią osób, może stracić pracę. Z tej perspektywy etat w powiatowej szkole, w regionie, gdzie partia Jarosława Kaczyńskiego cieszy się niesłabnącym poparciem, może wydawać się stabilniejszą opcją.
MOL nazywa taki sposób działania struktur politycznych zapewnianiem swoim ludziom "miękkiego lądowania". - Nasza petycja ma zwrócić uwagę mieszkańców Lubartowa na problem, który nie zaczął się przecież dzisiaj i nie dotyczy tylko jednego środowiska politycznego. Niestety mechanizm, o którym piszemy, jest powszechny. Nam zależy przede wszystkim na tym, żeby obywatele przed wyborami samorządowymi głęboko zastanowili się na kogo chcą oddać głos - tłumaczy Elżbieta Wąs.
Przypadki zatrudniania rodzin lub znajomych osób sprawujących władzę w powiecie lubartowskim już się zdarzały. Także w samym RCEZ, gdzie jednym z nauczycieli jest syn byłego starosty z Polskiego Stronnictwa Ludowego, a pedagogiem radny miejski popierający burmistrza reprezentującego barwy zielonej koniczyny. Czy petycja autorstwa społeczniczek z MOL-u spotka się z odpowiedzią lokalnych samorządów - przekonamy się najpewniej już w przyszłym roku.