Pomagam, żeby nie czuć się bezużyteczną – mówi Sylwia Czajkowska, fryzjerka, jedna z wolontariuszek, którą w piątek spotkaliśmy w siedzibie Caritas Archidiecezji Lubelskiej przy sortowaniu darów dla Ukraińców. – Jesteśmy jedną rodziną, trzeba pomóc. Ukraina musi wygrać – dodaje inny wolontariusz, Hossain – uchodźca z Turcji
Piątek, około godz. 13. Siedziba Caritas Archidiecezji Lubelskiej, przy ul. Prymasa Stefana Wyszyńskiego 2 w Lublinie (wejście od al. Unii Lubelskiej – red.).
Praktycznie cały dziedziniec jest zastawiony kartonowymi pudełkami z darami dla osób z Ukrainy, gdzie niestety wciąż toczy się wojna. W kartonach są m.in. ubrania. Co pewien czas pod budynek, w którym mieści się jeden z magazynów, podjeżdża samochód.
– Zorganizowaliśmy zbiórkę wśród uczniów i pracowników i mamy przygotowane gotowe zestawy, w których jest m.in. żywność – wyjaśnia wypakowujący duże kartonowe pudła Antoni Kawałek, kierownik szkolenia praktycznego Zespołu Szkół Techniki Rolniczej w Piotrowicach. Na wierzchu pudełek są przyklejone białe kartki z informacją, co dokładnie znajduje się w środku: mąka, herbata, słodycze, kukurydza, pasta do zębów, herbata, cukier.
– Przywieźliśmy dary zbierane w Parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Świdniku, wśród nich żywność, koce, śpiwory, ubrania, zabawki – wylicza Zygmunt Zwoliński, który razem z innym mężczyzną dostarczył do siedziby lubelskiej Caritas dary z kościelnej zbiórki. – Akcja rozpoczęła się w sobotę i trwa nadal – wyjaśnia nasz rozmówca. – To już trzeci transport darów od parafian.
Transporty do Ukrainy
– Jeśli chodzi o Caritas Archidiecezji Lubelskiej, to staramy się działać dwutorowo. Obecnie koncentrujemy się nieco bardziej na pomocy osobom w Ukrainie, tym, którzy pozostali w kraju i np. nie mają pieczywa – relacjonuje działania Joanna Bańczerowska, rzeczniczka lubelskiej Caritas. – Dwa dni temu dzwoniła do nas siostra Wirginia, która jest w Ukrainie i błagała nas o chleb. Dlatego póki mamy jeszcze taką możliwość wysyłamy transporty na Ukrainę, bo nie wiemy, jak jeszcze długo będzie to możliwe. Szykujemy ciężarówki, które wyjeżdżają i dostarczają żywność, ciepłą odzież, koce, śpiwory, opatrunki, leki, a także akcesoria dla dzieci, bo nie wszyscy mali Ukraińcy są już w Polsce. Niektóre dzieci zostały w Ukrainie.
Lubelska Caritas pomaga też na miejscu. Na pomoc mogą liczyć osoby, które przyjęły u siebie uchodźców i potrzebują żywności czy ubrań. – Staramy się odpowiedzieć także na ten apel – zaznacza rzeczniczka. – Mamy sygnały, że jest to niewystarczające albo że ktoś spodziewał się więcej, ale dajemy, co możemy. Z pustego i Salomon nie naleje. Nie robimy tego z braku chęci, tylko z braku konkretnej rzeczy, której ktoś potrzebuje.
Punkt kryzysowy
W Caritas Archidiecezji Lubelskiej działa także punkt kryzysowy. – Mogą się do niego zgłaszać zarówno osoby, które przyjęły uchodźców, jak też sami uchodźcy – wyjaśnia Joanna Bańczerowska. – W punkcie zbieramy dane osobowe, abyśmy mogli przekazać darczyńcom, ilu osobom pomogliśmy dzięki ich wsparciu. Dlatego też ewidencjonujemy liczbę osób przechodzących przez nasz punkt. W czwartek było to 81 osób. Te osoby otrzymują od nas żywność, ubrania, środki czystości, to, czego potrzebują.
Jest też możliwość noclegu. – Bo jeśli ktoś zgłasza się do nas w środku nocy i takich osób ze względu na porę nie mamy gdzie umieścić, to nocują w naszej siedzibie, a później pomagamy im znaleźć miejsce na dłużej – dodaje Bańczerowska.
Ośrodek dla uchodźców
Lubelska Caritas prowadzi też ośrodek dla uchodźców. – Na taki ośrodek przekształciliśmy nasz dom w Firleju. Jest w nim ok. 50 osób – podlicza Bańczerowska, która przyznaje, że jest rotacja, bo niektórzy uchodźcy po pewnym czasie ruszają w dalszą drogę. Na ich miejsce przyjeżdżają nowi. – Pracujemy całodobowo, zarówno w Lublinie, jak też w Firleju. Współpracujemy z Ruchem Światło-Życie, który ma dom w Księżomierzy i tam również pomagamy przyjmować uchodźcom. Dostarczamy im żywność – mówi rzeczniczka.
Lubelska Caritas będzie też pomagać dzieciom z sierocińców. – Razem z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży w Częstoborowicach i Fundacją Szczęśliwe Dzieciństwo w Motyczu, gdzie dojechało już około 30 dzieci z Odessy z niepełnosprawnością. Są z nimi ich opiekunowie – mówi Bańczerowska.
Wolontariusze
W siedzibie Caritas cały czas jest coś do roboty. Liczy się każda para rąk. – Robimy, co możemy, dwoimy się i troimy. Czasem jest to za mało, by sprostać wszystkim oczekiwaniom, ale to jest naprawdę 100 procent naszych możliwości i 100 procent dobrej woli. Pracujemy 24 godziny na dobę – przyznaje Joanna Bańczerowska. – Mamy wielu wolontariuszy, bo ok. 150 osób każdego dnia pomaga nam załadować, rozładować dary i je posortować. Pracy jest naprawdę bardzo dużo.
– Pomagam, żeby nie czuć się bezużyteczną – mówi Sylwia Czajkowska, fryzjerka i wolontariuszka. – Jestem pierwszy dzień. Piątek to mój dzień wolny i postanowiłam w ten sposób go wykorzystać. W sobotę idę do pracy, ale może w poniedziałek też przyjdę, aby pomóc – zapowiada pani Sylwia.
– Czy dla mnie też znalazłoby się jakieś zajęcie? – dopytuje pani Barbara, która przyniosła pościel dla potrzebujących pomocy osób. – Jeśli się do czegoś przydam, to zostanę by pomóc – oferuje kobieta.
W pomieszczeniach, w których pracują wolontariusze, słychać też język ukraiński. – Mam na imię Polina. Jestem nauczycielką. 25 lutego przyjechałam z Równego razem z moją siostrą i jej 17-letnim synem – opowiada nam kobieta, która również pomagała w dzieleniu darów.
Wśród wolontariuszy jest też Hossain, uchodźca z Turcji. – Jesteśmy jedną rodziną, trzeba pomóc. Ukraina musi wygrać – ma nadzieję mężczyzna, który w piątek pracował z innymi osobami z magazynie z żywnością.
Potrzebna pomoc
– Jeśli ktoś chce pomóc, to zapraszamy – zachęca Joanna Bańczerowska. – Nie trzeba się nigdzie zgłaszać, anonsować, że się przyjdzie. Tylko po prostu przyjść na miejsce. Zajęcie na pewno się znajdzie. To jest dla nas najprostsze rozwiązanie, bo telefony się urywają. Nie jesteśmy w stanie każdego odebrać.
Można pomóc na miejscu. Można też przygotować paczkę. – Parafiom proponujemy, aby były to ok. 20-kilogramowe paczki żywnościowe, zapakowane w kartonowe pudełko i opisane – mówi rzeczniczka Caritas AL. – Do środka wkładajmy produkty z długim terminem ważności – np. makarony i sosy, które można przygotować do tego makaronu. Wiemy, że potrzebne są też dania instant m.in. na punkcie w Dorohusku, gdzie prowadzimy Namiot Nadziei. Nasi wolontariusze wydają osobom przekraczającym granicę herbatę i suchy prowiant. Tego typu rzeczy też są nam potrzebne i je również chętnie przyjmiemy. Cały czas potrzebujemy też środków opatrunkowych i środków czystości, ale zdecydowanie najważniejsza jest żywność.
Caritas szuka też magazynów na terenie Lublina. – Jeśli ktoś ma taką możliwość i może nam udostępnić przestrzeń magazynową nieodpłatnie albo ze zniżką, to bardzo prosimy o kontakt – apeluje Bańczerowska. – Można dzwonić pod numer stacjonarny Caritas 81 532 95 71 i zgłaszać taką możliwość. Jeśli ktoś chciałby zaoferować także pomoc w transporcie, to też bardzo o to prosimy, bo np. otrzymaliśmy informację, że jest transport mąki do odebrania z Łukowa i teraz musimy taki przewóz na szybko organizować.
Przydałby się też dodatkowy wózek widłowy. – Jeśli ktoś mógłby nam go wypożyczyć, to też bardzo chętnie skorzystamy z takiej pomocy – zachęca do kontaktu rzeczniczka.