Lubelski Klub Jeździecki chce sądownie przejąć od miasta nieruchomość ze stajniami nad Bystrzycą i stadion lekkoatletyczny przy al. Piłsudskiego. Klub złożył do sądu wniosek o stwierdzenie, że tereny stały się jego własnością w drodze zasiedzenia. Na dziś wyznaczony został termin pierwszej rozprawy.
Rozpoczynający się spór sądowy dotyczy m.in. terenu, z którego LKJ (działający w formie stowarzyszenia) został wyeksmitowany w lipcu. Było to konsekwencją wyroku wydanego po staraniach Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który dzierżawi tę nieruchomość od miasta. Klub był poddzierżawcą, ale przestał płacić czynsz, więc MOSiR skierował sprawę do sądu. Ten nakazał klubowi opuścić teren, zaś zaległy czynsz jest przedmiotem egzekucji komorniczej.
LKJ: Zasiedzieliśmy to
Kilka miesięcy przed eksmisją LKJ złożył do sądu wniosek o stwierdzenie, że stał się właścicielem tych nieruchomości przez zasiedzenie, które miało dojść do skutku 1 października 2005 r. Wniosek dotyczy nie tylko nadrzecznych terenów ze stajniami. W wykazie znalazła się również działka ze stadionem lekkoatletycznym przy al. Piłsudskiego 22, niedawno rozebranym, zbudowanym na nowo oraz wyposażonym przez miasto kosztem 40 mln zł.
Zgodnie z polskim prawem nieruchomość może zasiedzieć „posiadacz samoistny”. Kto to taki? Ten, kto nie jest właścicielem, ale korzysta jak właściciel przez odpowiednio długi czas: 20 lat w przypadku działania w dobrej wierze, 30 w razie działania w złej. Zasiedzieć nieruchomości nie może „posiadacz zależny”, czyli np. najemca lub dzierżawca. Zasiedzenie następuje z mocy prawa, a do sądu idzie się tylko po jego oficjalne potwierdzenie.
Tak postąpił LKJ, który w swoim wniosku tłumaczy, że objął nieruchomości w posiadanie już w 1964 r. na podstawie przekazania ich przez Tor Wyścigów Konnych na warszawskim Służewcu. Twierdzi też, że od tamtej pory nieprzerwanie użytkował grunt i z własnych funduszy wykonał budynki, drogę, stajnie i ujeżdżalnie, a część wynajmował innym podmiotom na prowadzenie działalności gospodarczej lub reklamowej.
Ratusz: wniosek bezzasadny
Władze miasta nie zgadzają się z tą argumentacją. Prawnicy Ratusza przekonują, że stowarzyszenie LKJ nie jest tym samym Lubelskim Klubem Jeździeckim, który w 1964 r. wprowadził się nad Bystrzycę.
– LKJ został wpisany do ewidencji klubów sportowych w dniu 30 maja 2005 r., a zatem dopiero wtedy uzyskał podmiotowość prawną – przekazuje nam Zbigniew Dubiel, koordynator radców prawnych Ratusza. – Wniosek milcząco zakłada ciągłość prawną pomiędzy podmiotem o nazwie Lubelski Klub Jeździecki figurującym na dokumentach z lat 80. zeszłego wieku. Nie znajduje to jednak poparcia w jakimkolwiek dokumencie.
Według Ratusza stowarzyszenie nie może się powoływać na wcześniejszą obecność LKJ nad Bystrzycą.
Dubiel przypomina też, że w roku 1998 miasto ustanowiło na 15 lat nieodpłatne prawo użytkowania stadniny na rzecz stowarzyszenia Lubelski Klub Jeździecki.
– Ówczesny LKJ wyraził na to zgodę, uznając tym samym gminę Lublin za właściciela działek – informuje prawnik Ratusza. I podkreśla, że w związku z tym LKJ nie był posiadaczem „samoistnym”, tylko „zależnym”. – Co najmniej od 1998 r. – tłumaczy
Szefowa LKJ nie chciała sprawy komentować.