Będą zmiany w tzw. uchwale anty-LGBT przyjętej dwa lata temu przez sejmik województwa. – Zawsze można zrobić pół kroku do tyłu – mówi marszałek Jarosław Stawiarski (PiS). Jutro ma rozmawiać na ten temat z radnymi swojej formacji
Chodzi o przyjęte przez lubelski sejmik w kwietniu 2019 roku stanowisko sprzeciwu „wobec pojawiających się w sferze publicznej działań zorientowanych na promowanie ideologii ruchów LGBT”. Zastrzeżenia do tego typu deklaracji (oprócz Lubelskiego podobne dokumenty uchwaliły cztery inne województwa) ma Komisja Europejska, której zdaniem mogą one naruszać tzw. zasady horyzontalne. Jedna z nich mówi o zapobieganiu wszelkiej dyskryminacji ze względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną.
Unijni urzędnicy poinformowali już o wstrzymaniu negocjacji w ramach programu REACT EU. W przypadku naszego regionu chodzi o 26 mln euro na wychodzenie gospodarki i ochrony zdrowia z kryzysu wywołanego przez pandemię. W ubiegłym tygodniu list do marszałków pięciu województw i innych samorządów, które przyjęły tego typu dokumenty wysłał wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda. Apeluje w nim, by stanowiska przeanalizować, zweryfikować, a jeśli zajdzie potrzeba – zmodyfikować.
„Pół kroku do tyłu”
– Nie wyobrażam sobie, że Lubelskie mogłoby stracić unijne pieniądze – mówi marszałek Jarosław Stawiarski pytany o to, czy może się spełnić najczarniejszy scenariusz dotyczący przykręcenia przez Brukselę kurka z pieniędzmi. I powtarza jak mantrę, że Lubelszczyzna jest tolerancyjnym regionem, a przyjęte przez radnych stanowisko nikogo nie obraża. Przyznaje jednak, że może ono zostać poddane modyfikacji.
– Słowo „tolerancja” jest tu kluczem. Jeśli ktoś chce, żeby pewne rzeczy nazywać inaczej, to po to są modyfikacje. Jeżeli ktoś czuje się obrażany przez jakieś słowa nie obraźliwe, ale nazywające pewne rzeczy, nie tak jak powinno się to robić, to zawsze można wykonać pół kroku do tyłu, żeby wszyscy byli usatysfakcjonowani – mówi marszałek. Z pytaniem, na czym miałaby polegać „modyfikacja”, odsyła do radnych. – To sejmik jest adresatem tych pytań – zaznacza.
– Trudno mi odpowiadać w imieniu koleżanek i kolegów. Jutro mamy spotkanie z marszałkiem, na którym przekaże nam informacje przekazane przez wiceministra Budę. Do tej pory nikt z nami nie rozmawiał i nie wiemy, na czym miałoby polegać to „pół kroku do tyłu” – mówi Ryszard Szczygieł, szef klubu radnych PiS w sejmiku.
„Jak bielmo na oczach”
W sprawę od dawna angażują się politycy opozycji. Ich zdaniem, dalszy pat w tej kwestii może doprowadzić nawet do utraty przez nasz region funduszy europejskich z kolejnej, siedmioletniej perspektywy.
– Opamiętajcie się i nawróćcie z kłamstw i obranej przez was złej ścieżki. Nie tędy droga. Droga do bogatej Lubelszczyzny wiedzie przez współpracę i poszanowanie każdego człowieka. Nie przez uprawianie polityki i różnienie obywateli – apeluje do marszałka i radnych PiS Jacek Bury, senator Polski 2050.
Z podobnym apelem po raz kolejny wyszedł poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Krawczyk. – Aby poszli w końcu po rozum do głowy i tę haniebną deklarację uchylili. Mam wrażenie, że cały czas bagatelizują niezwykle ważną sprawę. Fundamentalizm polityków PiS jest jak bielmo na ich oczach. Nie pozwala im widzieć tego, w jakiej sytuacji się znajdujemy – przekonuje Krawczyk.
Obaj politycy opozycji zapowiedzieli zwołanie w tej sprawie posiedzenie Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego. Ma na nie zostać zaproszony marszałek Stawiarski.