Do buzi swej córeczki wcisnęła dwie czereśnie, a do przełyku wlała rtęć.
Przerażający opis zbrodni podała w uzasadnieniu wyroku sędzia Alicja Buczyńska. Ewelina D. urodziła córeczkę w lipcu 2006 roku. Jeszcze będąc w ciąży podejrzewała, że jej mąż nie jest ojcem dziecka. Dwa tygodnie po urodzeniu dziewczynki mężczyzna zobaczył jaką grupę krwi ma dziewczynka. Wynikało z niej, że rzeczywiście może nie być ojcem dziewczynki. Postanowił za jakiś czas powtórzyć badanie.
- Presja rodziny, która chciała wyjaśnić kwestię ojcostwo, ujawniła w niej prymitywny mechanizm obronny - powiedział sędzia Buczyńska. - Ewelina D. postanowiła rozwiązać problem.
26 lipca 2006 roku kobieta wracając ze spaceru zerwała czereśnie. Poczekała aż zostanie w domu tylko z córeczką. Podała dziecku owoce i rtęć z rozbitych termometrów. Potem poszła do sklepu. Gdy wróciła dziecko już się dusiło. Nie zrobiła nic, żeby mu pomóc. A szpital znajdował się po drugiej stronie ulicy. Dopiero potem zadzwoniła po męża, z którym zawiozła córeczkę do szpitala. Lekarzom powiedziała, że dziecko zakrztusiło się pokarmem. Dziewczynka trafiła do szpitala w Lublinie. Nie udało się jej uratować.
Sąd zdecydował, że Ewelina D. będzie mogła ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po odsiedzeniu 12 lat. Gdyby nie to obostrzenie, kobieta mogłaby wyjść na wolność już po 7,5 roku.
Wyrok jest nieprawomocny.
(er)