Trzy wielkie monitory cyfrowe kupuje kopalnia w Bogdance. Po to, by na bieżąco wyświetlać górnikom informacje o liczbie wypadków przy pracy. Jeden taki monitor kosztuje od 8 do 20 tys. złotych. A od początku roku w kopalni nie było żadnego poważnego wypadku.
Po co w kopalni takie ekrany? Rzecznik Bogdanki nie wie. Z pytaniem odsyła do kopalnianego informatyka. – Będą wisiały w korytarzach, przez które codziennie przechodzi nasza załoga. Będziemy wyświetlać bieżące informacje o wypadkowości w naszej kopalni: gdzie ostatnio doszło do wypadku. Będzie też ranking poszczególnych oddziałów – mówi Zbigniew Łoś, specjalista od informatyki w kopalni Bogdanka.
Ekrany poprzez zakładową sieć internetową będą podłączone do komputera, który ma wysyłać obraz. Na początku będą to dwa slajdy. – Później może się jeszcze do tego doczepi kawałek filmu – dodaje Łoś.
W Bogdance wypadki przy pracy zdarzają się bardzo rzadko. – Sprawdziłem statystykę od początku roku. Wypadków śmiertelnych nie było, ciężkich i ciężkich zbiorowych też nie mieliśmy. A wypadków lekkich było 64 – wylicza Mirosław Taras, rzecznik kopalni w Bogdance. I zaznacza, że do „wypadków lekkich” zalicza się nawet złamanie palca.
• Czy do przekazania informacji o 64 wypadkach potrzeba wielkich monitorów na korytarzach?
– Nie wierzę, by monitory były potrzebne do tego, żeby wyświetlać na nich tę jedną liczbę. Ale widocznie ktoś taką decyzję podjął. Musiał wnioskować o taki zakup i uzyskać akceptację. A ktoś uznał to za zasadne – stwierdza Taras.
W katowickiej kopalni „Wujek” w tym roku zginęło już 4 górników. Ale monitorów tam nie mają i nie zamierzają ich kupować. – Nigdy się nawet nie zastanawialiśmy nad takim zakupem. Informacje o wypadkach przekazujemy górnikom bezpośrednio – mówi Andrzej Rączkowski, dyrektor działu organizacyjnego „Wujka”.