Każdy sposób jest dobry, aby szybko zarobić na przemycie przez wschodnia granicę Polski i UE. Celnicy, pogranicznicy i służby skarbowe z naszego regionu nie narzekają na brak zajęcia. Przemytnicy co raz popisują się „pomysłowością” w konstruowaniu nowych rodzajów skrytek czy szmuglowaniu rzeczy z pozoru nie do sprzedania.
Papieroski i tytoń od lat są przemytniczym świętym Graalem. Powód jest prosty – różnica cen pomiędzy krajami UE a Ukrainą, Białorusią, Mołdawią czy wręcz Chinami. Ta różnica spowodowana jest olbrzymimi obciążeniami podatkowymi wyrobów tytoniowych w UE. Potencjalny zysk i bieda pcha ludzi do przemytu.
Mimo że ryzyko jest olbrzymie, to pieniądze napędzają ten interes. Paczka przemycona z Białorusi czy Ukrainy na teren UE i sprzedana np. w Londynie przynosi kilkukrotny zysk. Gra jest warta świeczki, bo rynek jest olbrzymi, wart miliardy euro. Jest jeszcze jeden aspekt – sankcja za przemyt papierosów jest wiele łagodniejsza niż za narkotyki.
Papieroski, papieroski…
Przemycane papierosy są dostępne powszechnie. W Lublinie na targu, np. przy ulicy Ruskiej, bez problemu można kupić papieroski z Białorusi, Ukrainy, Chin czy Mołdawii bez polskich znaków akcyzowych. Nawet te smakowe, zakazane w UE. Ceny są znaczni niższe niż w oficjalnej sieci dystrybucji, a ostrzeżenia o ryzykach niepłodności czy nowotworu są napisane cyrylicą, a nawet po chińsku.
Celnicy i Straż Graniczna co chwilę ujawniają przemyt tytoniu na wielką skalę.
Za każdym razem pomaga im techniki i psie nosy. W lutym minionego służby celno-skarbowe w Koroszczynie ujawniły przemyt prawie 175 tys. paczek nielegalnych papierosów. Kontrabanda ukryta była w ciężarówce przewożącej słomki koktajlowe. Gdyby zabezpieczone papierosy trafiły do nielegalnego obrotu w Polsce, budżet państwa straciłby ponad 4 mln zł. Ciężarówka wpadła na rentgenie.
– Obraz skanowania RTG wskazywał, że w legalnym towarze, tj. w ładunku papierowych słomek koktajlowych, mogą znajdować się wyroby tytoniowe. Podczas sprawdzania ładunku okazało się, że w setkach opakowań ze słomkami koktajlowymi ukryte są papierosy z białoruską akcyzą – mówi Michał Deruś, rzecznik prasowy z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie. Nielegalny towar wraz z ciężarówką zabezpieczono do postępowania karnego skarbowego.
Wynalazek Wilhelma Röntgena, niemieckiego fizyka, odkrywcy promieniowania X, bardzo pomaga lubelskim celnikom. Nie sięgając głęboko w miniony rok, w grudniu 2023, promienie X i aparat rentgenowski pomógł zapobiec wielkiemu przemytowi. Dzięki technice i doświadczeniu funkcjonariusze lubelskiej Służby Celno-Skarbowej udaremnili w Koroszczynie przemyt do Polski blisko 2,9 ton tytoniu.
Nielegalny towar ukryty był w naczepie pojazdu ciężarowego jadącego z Uzbekistanu do Polski. Na naczepie legalnie wwożono ładunek pelletu, pomiędzy którym „zawieruszył” się tytoń o szacunkowej wartości rynkowej 2,2 mln zł. To był największy od kilku lat przemyt tytoniu zatrzymany w Oddziale Celnym w Koroszczynie.
Warto też docenić funkcjonariuszy na czterech łapach. W listopadzie minionego roku pies służbowy Vigo, szkolony do wyszukiwania nielegalnych wyrobów tytoniowych, zainteresował się naczepą. Kierowca jechał z Białorusi do Polski pustym przebiegiem. Vigo jednak nie dał się nabrać i wskazał naczepę. Po szczegółowej rewizji okazało się, że w naczepie ukryto aż 100 760 paczek papierosów z Białorusi. Znajdowały się one w specjalnie przygotowanej skrytce z przodu naczepy.
– Kierowca ciężarówki, a jednocześnie właściciel firmy przewozowej, obywatel Polski, przyznał się zorganizowania przemytu. Za popełnione przestępstwo akcyzowe odpowie przed sądem – dodaje Michał Deruś.
To tylko bardzo wąski wycinek ujawnień przemytu papierosów i tytoniu na naszej wschodniej granicy. Mimo wojny i sankcji na reżim Łukaszenki przemyt trwa, bo pieniądze nie mają narodowości.
Największy ubiegłoroczny „strzał” celników z Białej Podlaskiej miał miejsce w kwietniu. Na przejściu w Koroszczynie udaremnili przemyt ponad 243 tys. paczek nielegalnych papierosów.
Wjeżdżający z Białorusi do Polski samochód ciężarowy z ładunkiem keramzytu został skierowany do prześwietlenia RTG. Szczegółowa rewizja naczepy pojazdu potwierdziła nieprawidłowości w przewożonym towarze. W większości kartonowych pudeł zamiast deklarowanego keramzytu znajdowały się paczki z papierosami.
W sumie funkcjonariusze znaleźli ponad 243 tys. paczek papierosów z białoruskimi znakami akcyzy. Wartość rynkowa zabezpieczonych wyrobów to blisko 3,7 mln zł. Zarówno papierosy, jak też samochód ciężarowy, zostały zajęte do dalszego postępowania.
Warto też zaznaczyć, że przeciwdziałanie przez Służbę Celno-Skarbową przemytowi towarów, w tym wyrobów akcyzowych, ma kluczowe znaczenie dla ochrony granic i gospodarki naszego kraju. Nielegalna sprzedaż takich wyrobów w Polsce to m.in. okradanie przez grupy przestępcze budżetu państwa z należnych podatków.
Skuteczność w tym zakresie to doświadczenie funkcjonariuszy, nowoczesne narzędzia do kontroli oraz wsparcie psów służbowych, których węch niejednokrotnie „naprowadzał” kontrolujących na konkretne miejsca ukrycia papierosów.
W kraju też tytoń kusi
Nielegalny biznes tytoniowy nie kończy się na granicy. Papierosy są też podrabiane. Z takim procederem również walczy Służba Celno-Skarbowa.
W kwietniu minionego roku funkcjonariusze lubelskiej skarbówki wspólnie z policjantami zlikwidowali na terenie gminy Puławy punkty, w których odbywała się nielegalna produkcja „fajek”.
Działania operacyjne funkcjonariuszy obu służb doprowadziły do dwóch lokalizacji w gminie Puławy.
– W obu punktach, w trakcie przeszukania mieszkań i budynków gospodarczych, funkcjonariusze zabezpieczyli łącznie prawie 115 kg tytoniu, 8900 szt. papierosów bez polskich znaków akcyzy, 5 maszynek do ich produkcji oraz 1 urządzenie do krojenia tytoniu – mówi Michał Deruś.
Straty skarbu państwa z tytułu uszczuplenia podatku akcyzowego i podatku VAT oszacowano na kwotę ok. 83 tys. zł. Za naruszenie przepisów karnych skarbowych sprawcom grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna oraz przepadek nielegalnego towaru.
Na wiele większą skalę działał mafijna grupa tytoniowa rozbita przez funkcjonariuszy lubelskiej KAS i Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Komendy Miejskiej Policji w Skierniewicach. Działania połączonych służb nadzorowała Prokuratura Krajowa. Funkcjonariusze przeprowadzili akcję na terenie woj. wielkopolskiego, łódzkiego i mazowieckiego.
Służby wykryły, że na terenie woj. mazowieckiego i łódzkiego, a także poza granicami Polski, działała zorganizowana grupa przestępcza. Grupa zajmowała się nielegalną produkcją, obrotem i przemytem wyrobów tytoniowych bez polskich znaków akcyzy.
Wszystko zaczęło się banalnie. Na trasie szybkiego ruchu S8, w okolicach Kierzna i Niwiska, funkcjonariusze KAS zatrzymali do kontroli dwa samochody ciężarowe, które miały przewozić tafle szkła do Francji. W samochodach znajdowało się 9,9 mln szt. papierosów (495 tys. paczek) o szacunkowej wartości rynkowej ok. 7,5 mln zł.
Funkcjonariusz poszli tym tropem. Na prywatnej posesji w pow. żyrardowskim zabezpieczono blisko 31 tys. szt. papierosów różnych marek, tytoń oraz urządzenia służące do mielenia, cięcia i rozdrabniania tytoniu, a także blisko 87 tys. tabletek silnego środka przeciwbólowego.
Na kolejnej posesji w Żyrardowie wykryto 4,2 tys. szt. nielegalnych papierosów, tytoń i maszyny do mielenia, cięcia i rozdrabniania tytoniu.
Podczas akcji zatrzymano 8 podejrzanych. Przedstawiono im zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz wewnątrzwspólnotowego przewozu wyrobów tytoniowych. Członkom rozbitej zorganizowanej grupy przestępczej zarzuca się przemyt ok. 39 mln szt. papierosów wartych prawie 29 mln zł. Jeden z zatrzymanych usłyszał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Zabezpieczono jego mienie o wartości ponad 1,3 mln zł. Straty skarbu państwa z tytułu nieopłaconych podatków oszacowano na ponad 45 mln zł.
Podróbki – ogromny rynek
Nie tylko tytoń jest w orbicie zainteresowań przemytników. Świetnym interesem są także podróbki markowej odzieży, torebek czy obuwia. W lipcu 2023 celnicy w Małaszewiczach zatrzymali ponad 180 ton podróbek.
Tym razem za przemyte nie stali wschodnioeuropejscy szmuglerzy, ale Chińczycy. W Małaszewiczach funkcjonuje jeden z największych w Polsce i Europie terminali przeładunkowych dla towarów wjeżdżających do Unii Europejskiej koleją, przeważnie z Państwa Środka. Taki hub na Jedwabnym Szlaku.
– Każdego miesiąca funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z miejscowego Oddziału Celnego w Małaszewiczach odprawiają setki ton towarów. Sprawdzają zarówno dokumenty towarzyszące transportom, jak i same ładunki, a gdy zachodzi potrzeba próbki towarów przekazywane są do badań w laboratoriach KAS – tłumaczy Michał Deruś.
Kontrolując składy towarowe z Chin funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z Małaszewicz wykryli, że w 7 kontenerach znajduje się aż 195 ton towarów, których nie ma na żadnych dokumentach przewozowych. Była to klasyczna próba przemytu. Z tego aż 180 ton to były podróbki – obuwie, bluzki, spodnie i torebki. W innym kontenerze funkcjonariusze wśród tysięcy sztuk legalnego towaru znaleźli ponad 350 kurtek sportowych, które również okazały się podróbkami.
Fakt, że zatrzymane przez KAS towary są podrabiane, potwierdziły kancelarie reprezentujące właścicieli praw do znaków towarowych. Postępowania w sprawach prowadzi Lubelski Urząd Celno-Skarbowy w Białej Podlaskiej.
Ukrainka oklejona skarbem
670 złotych monet o wartości 1,5 miliona złotych chciała przemycić Ukrainka. Sama zamieniła się w sejf, ale celnicy w Hrebennem okazali się sprytniejsi. Waga czystego złota w monetach to ponad 5 kg.
Podczas rewizji samochodu osobowego wjeżdżającego do Polski celnicy trafili na nietypowy towar. 68-letnia pasażerka pojazdu pod odzieżą wierzchnią ukryła 670 monet. Kobieta wyjaśniła, że numizmaty kupiła we Lwowie od kolegi.
W celu określenia wartości historycznej i materialnej powołany został biegły sądowy z zakresu numizmatyki. Zgodnie ze sporządzoną przez niego opinią wszystkie monety zostały wykonane ze złota, a ich wartość do blisko 1,5 mln zł. Większość numizmatów pochodzi z XIX i XX wieku. Są to m.in. korony z Królestwa Węgier, francuskie, belgijskie i szwajcarskie franki, austriackie korony, brytyjskie suwereny. Najstarsza moneta, pochodząca z 1817 r., to 20 franków przedstawiające króla Ludwika XVIII.
Biegły orzekł, że 661 spośród 670 poddanych oględzinom monet, to złoto dewizowe, do którego należą m. in. złote monety wybite po 1850 r. Ponadto część z nich to monety stanowiące legalny środek płatniczy, czyli monety obiegowe. Pozostałe to tzw. monety lokacyjne lub inwestycyjne, traktowane jako lokata kapitału. Z kolei 9 monet, wybitych przed 1850 r., to monety o wartości historycznej, nie stanowiące złota dewizowego.
Przeciwko kobiecie funkcjonariusze wszczęli postępowanie karne skarbowe. Monety zabezpieczyli do postępowania.
Kobieta przyznała się do próby przemytu i złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się odpowiedzialności. Wpłaciła też 50 tys. zł tytułem kary grzywny oraz pokryła koszty prowadzonego postępowania, w tym opinii biegłego. Monety stanowiące złoto dewizowe zostały podróżnej zwrócone
Bursztyn za 870 tysięcy złotych
Na Ukrainie bursztyn można wykopać z bardzo płytkich pokładów. Nie jest żadną tajemnica, że pozyskiwanie tej kopalnej żywicy odbywa się pod nadzorem mafii. Bursztyn to chodliwy towar. Uzyskuje spore ceny, a jego obrót trudno jest kontrolować. Trafia do wyrobów jubilerskich, chętnie kupowanych przez turystów.
W październiku minionego celnicy w Hrebennem po raz kolejny mieli nosa. Nie dopuścili do przemytu aż 67,4 kg tej kopalnej żywicy. Bursztyn znaleźli w skrytkach samochodu osobowego odprawianego na przejściu granicznym z Ukrainą. Rynkowa wartość bursztynu może sięgać 870 tys. zł. To był największy w 2023 roku przemyt bursztynu udaremniony na przejściach granicznych w woj. lubelskim.
Na bryły bursztynu funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej trafili podczas kontroli osobowego forda, którym podróżowała do Polski obywatelka Ukrainy. Przemycany towar ukryty był w przerobionej desce rozdzielczej i w przerobionych progach pojazdu. Był to bursztyn różnej wielkości – od drobnych kamieni po wyjątkowo okazałe nieobrobione bryły o brunatnej barwie. Za popełnione przestępstwo skarbowe obywatelka Ukrainy odpowie przed sądem.
Przemyt sprzed kilku milionów lat
Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej, zwłaszcza ci pracujący na granicy, niejednokrotnie przekonują się, że przemytnicza pomysłowość podróżnych potrafi zaskoczyć. Przykładowo, w skrytkach samochodu, którym granicę w Terespolu przekraczał obywatel Białorusi, funkcjonariusze znaleźli skamieniałe szczątki organizmów morskich datowane na okres ordowiku i jury, bardzo rzadki minerał i pocięte ciosy mamuta włochatego.
Towar nie był zgłoszony do kontroli. O jego ocenę i wycenę wystąpiono do ekspertów z Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego.
– Z ekspertyzy wynika, że Białorusin próbował przemycić 14 plastrów wykonanych z ciosów mamuta włochatego, 3 trylobity, 2 amonity – tłumaczy rzecznik lubelskiego KAS.
Pamiątki sprzed wieków mężczyzna ukrył w podłodze bagażnika samochodu osobowego. Skrytka została odkryta przez Służbę Celno-Skarbową po przeskanowaniu pojazdu na urządzeniu RTG, a następnie jego szczegółowej rewizji.
Plastry z ciosów mamuta włochatego (łac. nazwa: Mammuthus primigenius), jak wynika z ekspertyzy, wykonano je z dwóch różnych ciosów. Stan zachowania jest bardzo dobry, wskazujący na okazy z wiecznej zmarzliny. Okazy mogą pochodzić z Jakucji. Plastry są różnej wielkości: od 6,3 cm do 10,3 cm długości i od 5,5 cm do 9 cm szerokości. Wycenione zostały na 9,6 tys. zł.
Trylobity (gromada wymarłych morskich stawonogów): Podróżny przewoził trzy okazy zwiniętych trylobitów z gatunku (Asaphus kowalewskii), tkwiące w oryginalnych skałach wapiennych. Jak wynika z ekspertyzy – skamieniałości pochodzą najprawdopodobniej znad rzeki Wołchow w okolicach Petersburga w Rosji, ze skał ordowiku środkowego. Są bardzo dobrze zachowane. Jeden trylobit jest wyjątkowo duży – ma 8 cm długości. Przez ekspertów okazy wycenione zostały na łączną kwotę 4,7 tys. zł.
Dwa ujawnione przez Służbę Celno-Skarbową amonity należą do rodzaju Quenstedtoceras i pochodzą najprawdopodobniej z kamieniołomu Michajłow w obwodzie riazańskim w Rosji. Są w bardzo dobrym stanie zachowania. Wycenione zostały na 1,5 tys. zł.
Przeciwko obywatelowi Białorusi, który przemycał nietypowe okazy, funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej wszczęli sprawę karną. Na poczet grożącej mężczyźnie kary grzywny zabezpieczyli 1,5 tys. zł.
Przemyt trwa i trwać będzie, dopóki nie wyrównają się ceny po obu stronach granicy. Na razie nie zanosić się na to. Służby na pewno nie będą bezrobotne w tym roku i najbliższych latach.