Ostatni, trzeci autokar z b. betankami opuścił teren klasztoru w Kazimierzu Dolnym. Siostry pojechały do ośrodków rekolekcyjnych archidiecezji lubelskiej.
Funkcjonariusze wyprowadzili z klasztoru 61 byłych zakonnic, jednego zakonnika Romana Komaryczkę i pięć osób postronnych, czyli najprawdopodobniej członków rodzin zbuntowanych sióstr, którzy akurat je odwiedzali.
Policja potwierdza, że w domu betanek w Kazimierzu znajdowało się pięć zakonnic z Białorusi i Rosji, które przebywały nielegalnie na terytorium Polski. Trafią prawdopodobnie do aresztu deportacyjnego w Lublinie.
Z terenu domu zakonnego przewieziono też karetką pogotowia do szpitala kobietę wraz z ok. 2-miesięcznym dzieckiem i mężczyznę. Trafili oni do klasztoru ok. dwóch tygodni temu.
Policja zatrzymała do dyspozycji prokuratury b. franciszkanina Romana Komaryczko. Przesłuchana ma być też przełożona generalna zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej Jadwiga Ligocka.
Komornik w asyście policjantów pojawił się w klasztorze w Kazimierzu Dolnym tuż po godz. 9. Ksiądz Mieczysław Puzewicz, rzecznik kurii lubelskiej, który także wszedł do budynku klasztoru, mówił, że to, co zobaczył, kojarzyło mu się tylko z jednym. - Te zachowania przypominały sektę - stwierdził. Opowiadał, że kobiety były pod wpływem silnej manipulacji. Były odcięte od świata, wpadły w amok i zaczęły śpiewać.