Dwa autobusy i dwa busy spłonęły w sobotnią noc w Dorohusku. Strażacy podejrzewają podpalenie, sprawę bada policja.
Straty szacowane są na 400 tys. zł. - Nie licząc straconych kontraktów - dopowiada Koguciuk. - Jeden z autobusów miał zaplanowany wyjazd do Łucka. Co prawda byliśmy częściowo ubezpieczeni, ale polisa nie zrekompensuje strat w całości.
Koguciukowie zauważyli ogień w sobotę przed pierwszą w nocy. Płomienie wydobywały się z jednego z busów. Zaraz potem nastąpił wybuch. I zajęły się pozostałe trzy auta. - Baliśmy się, że spali się też nasz dom. Bo autobusy stały na podwórku - mówi kobieta. Ogień i wybuchy obudziły sąsiadów. Niektórzy byli przekonani, że ktoś urządził pokaz fajerwerków.
Gdy strażacy przybyli na miejsce, nie było już czego ratować. - Pozostało nam już tylko dogasić doszczętnie spalone pojazdy - mówi Tomasz Ważny, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Chełmie.
Według wstępnych ustaleń, przyczyną pożaru było podpalenie. Podpalacz podłożył ogień jednocześnie w dwóch miejscach. - Samochody stały obok siebie - dodaje Ważny. - Najpierw zaczęły się palić stojące na zewnątrz busy. Od nich zajęły się autobusy.
Policja wszczęła śledztwo w tej sprawie. - Zabezpieczyliśmy ślady i będziemy szukać sprawcy pożaru - mówi Anna Smarzak z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Jeżeli podejrzenia o podpaleniu się potwierdzą, przesłuchamy wskazane przez właściciela autobusów osoby.
Poszkodowani twierdzą, że kilkakrotnie alarmowali policję o tym, że są nękani przez konkurenta. - Jego busy jeździły na trasie Chełm-Dorohusk według naszego rozkładu i zabierały nam pasażerów. Kiedyś nawet doszło do rękoczynów między kierowcami - mówi Koguciuk. - Wszelkimi metodami próbowano się nas pozbyć. Teraz się to udało.
Z właścicielem konkurencyjnej firmy obsługującej trasę Chełm-Dorohusk nie udało się nam wczoraj skontaktować.