Lubelskie. Tylko połowa złożonych przez gminy wniosków na instalacje solarne i fotowoltaiczne może liczyć na unijne dofinansowanie. A to oznacza, że ci którzy zapłacili po kilkaset złotych za projekty instalacji na swoich domach, mogą te pieniądze stracić
Przez całą wiosnę wiele gmin i miast regionu prowadziło nabór chętnych na montaż instalacji solarnych i fotowoltaicznych w prywatnych domach. Inicjatywa spotkała się z ogromnym odzewem.
– W dniu składania deklaracji ustawiła się długa kolejka chętnych – wspomina Krzysztof Urbaś, wójt gminy Niemce. – Przyjęliśmy od mieszkańców 1000 deklaracji na solary i 600 na panele fotowoltaiczne.
W gminie Niemce każdy z potencjalnych beneficjentów programu musiał z własnej kieszeni zapłacić za projekt montażu instalacji na swojej posesji. Cena z taki projekt waha się od 250 do 450 zł.
– W naszym przypadku było to 250 zł od domu – mówi wójt Urbaś. – Gminy w ten sposób asekurowały się przed sytuacją, gdy po uzyskaniu dotacji okazałoby się, że na konkretnej posesji nie można zamontować instalacji. Na przykład ze względu na zły stan dachu – tłumaczy.
O pieniądze na instalacje gminy muszą się teraz wystarać w Urzędzie Marszałkowskim, który rozdziela unijne środki.
– Nabór wniosków do działania 4.1., czyli „wsparcie wykorzystania odnawialnych źródeł energii”, zakończyliśmy 14 czerwca. Na konkurs wpłynęło 315 wniosków od gmin z całego województwa – mówi Grzegorz Sobolewski, zastępca dyrektora Departamentu Wdrażania Europejskiego Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. – Na wsparcie tych działań mamy 100 mln euro, czyli ok. 430 mln zł.
Tymczasem złożone przez gminy wnioski opiewają na ponad 800 mln złotych. Oznacza to, że połowa z nich nie zakwalifikuje się do programu i ludzie stracą pieniądze, które zainwestowali w opracowanie projektów instalacji.
– Uczciwie o tym ostrzegaliśmy na zebraniach z mieszkańcami – mówi wójt Urbaś.
– W naszej gminie każdy otrzyma swój projekt i będzie mógł starać się o dofinansowanie z innych źródeł, np. Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska – mówi Mirosław Krysiak, doradca burmistrza Łęcznej. – Niestety, na gorszych warunkach finansowych – przyznaje.
Nasi Czytelnicy dostrzegli także inne zagrożenia. – Gmina Spiczyn złożyła wniosek już po terminie, 20 czerwca – alarmuje mieszkaniec Spiczyna. – Ludzie wpłacili po 300 zł i 450 zł i teraz wszystko przepadnie.
Jak dowiedzieliśmy się w Urzędzie Marszałkowskim, wniosek tej gminy będzie procedowany, ale może zostać odrzucony, właśnie ze względu na przekroczenie terminu. Od takiej decyzji gmina może się odwołać do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Wyniki konkursu będą znane na początku przyszłego roku. Wtedy okaże się, które gminy otrzymają dofinansowanie.