71 masztów, pięć policyjnych fotoradarów i trzy gminne, 19 wideorejestratorów, czyli sreberek, i dobrze ponad setka "suszarek” – z takim arsenałem czeka na nas lubelska drogówka. Przyjrzeliśmy się, gdzie najczęściej można spotkać "chłopców radarowców”.
A to niestety niesie za sobą większe ryzyko ukarania mandatem i punktami karnymi. Policja z natury rzeczy i mocy prawa musi stać na straży limitów prędkości. Kilkanaście dni temu poprosiliśmy czytelników, za pośrednictwem naszej strony internetowej, aby zgłaszali miejsca, w których często stoi policja. Dziś efekty naszych wspólnych poszukiwań.
Informować czy nie
Damian Z. poinformował kierowców o patrolach stojących na trasie Lublin–Chełm. – Aktywny fotoradar często można spotkać przy ul. Rejowieckiej w Chełmie (prawie cały czas załadowany), w miejscowości Podgórze przy wylocie na Lublin i Stołpiu. Policjanci najczęściej "suszą” na końcu i początku obwodnicy Piask – napisał Damian.
Przy okazji naszej akcji, w Internecie rozgorzał dyskusja: czy informować o miejscach kontroli. Część internautów podeszła krytycznie do tej inicjatywy, twierdząc, że ostrzegamy piratów drogowych przed kontrolami.
– Informacja to także prewencja mówi Waldemar Czerniak z Polskiego Związku Motorowego w Lublinie. – Lokalizacja ustawiania się patroli z ręcznymi miernikami prędkości, trasy przejazdu wideorejestratorów czy aktywne fotoradary, to miejsca najbardziej zagrożone wypadkami. A zatem lepiej informować o tych miejscach, aby uniknąć potencjalnych nieszczęść na drodze. Nawet kosztem mniejszej liczby mandatów. – Moim zdaniem nie warto o tym informować, aby nie ułatwiać życia piratom. Niech płacą mandaty – mówi z kolei Lech Włodarzewski z Lublina.
– Skoro tak, to można pójść krok dalej i zakazać używania w samochodach CB-radio. Warto znać miejsca kontroli, aby uniknąć mandatu. Nie każdy ma CB w samochodzie – dodaje Czerniak.
Kroczące fotoradary
Policja również nie zasypia gruszek w popiele. Kilka miesięcy temu drogówka wprowadziła nową, "kroczącą” taktykę wykorzystania fotoradarów. Bardzo często te urządzenia pracują na statywach przy drodze. – W ten sposób reagujemy na sygnały obywateli czy samorządów o niebezpiecznych miejscach. Zaznaczam, że jest to tylko działanie prewencyjne.
Poza tym ta taktyka pozwala na bardziej racjonalne wykorzystanie urządzeń do automatycznej rejestracji wykroczeń. Na przykład policjanci z Hrubieszowa nie mają fotoradaru, ale mogą go wypożyczyć od kolegów z Zamościa. W ten sposób wykorzystujemy nasze fotoradary na terenie całego województwa, nie tylko na terenie podległym komendom posiadającym te urządzenia – mówi Arkadiusz Kalita z Wydziału Ruchu Drogowego KWP Lublin. Jednym słowem nikt nie zna dnia, ani godziny…