Dziś mija miesiąc od zaginięcia Marka Wojciechowskiego z Lublina. Damian Kucharski z Wysokiego ostatni raz był widziany dwa tygodnie temu. Od półtora tygodnia nie wiadomo, co stało się z Dorotą Borkowicz z Międzyrzeca Podlaskiego.
- Ona może potrzebować pomocy - apeluje Aleksandra Pieczewska z Centrum Poszukiwań Ludzi zaginionych ITAKA, która wspólnie z policją prowadzi od kilku dni poszukiwania Doroty Borkowicz z Międzyrzeca.
36-letnia kobieta wyszła z domu w środę, 8 kwietnia. Około godz. 11 telefonowała jeszcze do rodziny. Później kontakt z nią się urwał. Tego samego dnia po południu przy zbiorniku wodnym tzw. żwirowni znaleziono należący do kobiety samochód. Auto było otwarte. Do akcji wkroczyła policja i płetwonurkowie.
Dno zbiornika przeczesywano przez kilka dni. Niczego nie udało się znaleźć. Najbliżsi zaginionej kontaktowali się z jasnowidzem, który wskazał, że należy jej szukać w pobliskim lesie. Ale znowu nie natrafiono na żaden ślad.
- Mieliśmy sygnały, że ktoś ją gdzieś widział, ale później okazywało się, że to były jakieś wcześniejsze spotkania - rozkłada ręce podkom. Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiej policji.
Trwają też poszukiwania 20-letniego Damiana Kucharskiego z Wysokiego, który nie wrócił do domu z ogniska. Przedwczoraj policjanci i strażacy jeszcze raz postanowili dokładnie sprawdzić koryto rzeki Łabuńki (od zamojskiej oczyszczalni ścieków do okolic Izbicy) oraz zarośla. Nie natrafiono na ślad Damiana.
- Użyto pontonów i bosaków, w akcji wzięły udział dwa psy tropiące. Na zwłoki nie natrafiliśmy. Mamy nadzieję, że poszukiwany żyje - mówi nadkom. Piotr Kapluk, naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Wcześniej przeczesywane były łąki, zarośla, oczka wodne i opuszczone posesje w okolicach Sitańca (tam Damian był widziany ostatni raz podczas ogniska), Wysokiego i Chyży poszukiwania prowadzono także z powietrza.
Nadal nie wiadomo też, co się dzieje z Markiem Wojciechowskim, studentem prawa UMCS. Policja przyznaje, że nie prowadzi już tak intensywnych poszukiwań, jak na początku. - Nie przeszukujemy już terenów zielonych, teraz skupiamy się na sprawdzaniu sygnałów od osób, które mogą mieć informacje o zaginionym - mówi Arkadiusz Arciszewski z lubelskiej policji.
Marek Wojciechowski w nocy z 17 na 18 marca wyszedł z krewnym z klubu Archiwum przy ul. Radziszewskiego w Lublinie. Miał samotnie wrócić na stancję przy ul. Tymiankowej. Ale tam nie dotarł.
(er)