21-letni mieszkaniec Wilkowa leżał na środku jezdni z pogruchotaną czaszką.Po półtorarocznym śledztwie prokuratura przyjęła, że potrącił go samochód.
W czwartek świadkowie tej tragedii staną przed sądem w Opolu Lubelskim. - Może teraz prawda wyjdzie na jaw - liczy matka Karola. - Nie wierzę w wypadek samochodowy. Chciałabym się dowiedzieć, co rzeczywiście spotkało mojego syna.
O zagadkowej śmierci mężczyzny pisaliśmy w sierpniu 2006 roku. Karol wrócił wtedy z wojska. Poszedł na dyskotekę do Wilkowa. Wracał z niej nad ranem. Do domu miał zaledwie dwa kilometry. Przeszedł tylko kilkaset metrów.
O piątej nad ranem właściciel domu przy drodze zobaczył na jezdni nieprzytomnego młodego mężczyznę. Karol leżał w pozycji, jakby ktoś go ułożył na jezdni: ze skrzyżowanymi nogami i wyprostowanymi rękami. Po kilku dniach zmarł w szpitalu.
Prokuratura przesłuchała uczestników dyskoteki. Początkowo wydawało się, że sprawa szybko się wyjaśni. Do aresztu trafił Michał G., który na dyskotece miał spięcie z Karolem W. Usłyszał zarzut spowodowania ciężkich obrażeń.
Nieoczekiwane wyniki przyniosły ekspertyzy biegłych, którzy oceniali obrażenia u Karola W.
- Wskazują one, że przyczyną śmierci Karola W. było potrącenie przez samochód - mówi Marzena Maciąg, prokurator rejonowy w Opolu Lubelskim. - Śledztwo zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy wypadku.
Prokuratura złagodziła też zarzut postawiony Michałowi G. Mężczyzna został oskarżony o spowodowanie u Karola W. lekkich obrażeń, które nie miały żadnego związku ze śmiercią mieszkańca Wilkowa.
Pojutrze, na jego procesie, będą przesłuchani świadkowie, który widzieli Karola na dyskotece. Wcześniej - w prokuraturze - nic przełomowego nie powiedzieli.
A jak zginął Kamil?
To też nie wskazywało na wypadek. Prokuratura zleciła ustalenie przyczyn śmierci biegłym. Ci doszli do wniosku, że Kamil zginął w wypadku samochodowym. Śledztwo zostało umorzone.