Skup żywca na państwowe rezerwy prowadzone przez Zakłady Mięsne w Końskowoli miał wyrównać straty poniesione przez hodowców
Sytuacja ze skupem świń na państwowe rezerwy od początku wyglądała kuriozalnie. Rolnicy nie mieli o nim pojęcia, ponieważ rząd utajnił tę informację. - Jej wyjawienie może spowodować istotne zagrożenie dla interesów RP - tłumaczył nam Piotr Kruk, rzecznik Agencji Rezerw Materiałowych w Warszawie.
Po ujawnieniu przez nas, gdzie prowadzony jest skup, rolnicy masowo ruszyli do Końskowoli. Szefowie zakładu zapewniali, że za kg żywca płacą od 3,20 do 3,25 zł (przed uruchomieniem państwowego skupu było to poniżej 3 zł). Ale nie wszyscy rolnicy mogli liczyć na takie pieniądze. - Odstawiłem dwie świnie, za które obiecali mi zapłacić w Końskowoli 3,15 zł za kg. Pieniądze miałem dostać dopiero za trzy tygodnie. Dopiero w domu, jak nałożyłem okulary to zobaczyłem, że na rachunku napisali mi 3 zł za kg. Czuję się oszukany. A przecież to z państwowych pieniędzy płacili - opowiada rolnik w Rozkopaczewa.
- Może jakość tych świń była niższa? Za tłuste świnie płaciliśmy rzeczywiście mniej - przyznaje Jan Mieleszko z Zakładów Mięsnych w Końskowoli.
Mieleszko potwierdza, że rolnicy muszą poczekać na pieniądze. - W ten piątek dostaniemy pierwszą ratę z Warszawy i zapłacimy część. A w następny piątek pieniądze dostaną kolejne osoby.
W Końskowoli skupiono 6 tys. świń na państwowe rezerwy. Ile zapłaci za to Agencja Rezerw Materiałowych?
Nie wiadomo, ponieważ to... informacja niejawna. Podobnie jak wszystko, co związane ze świńskim skupem.
- Ale wprowadzanie w błąd rolników nie podoba mi się. Brzydka sprawa.
Zwrócę na to uwagę - obiecuje Piotr Kruk.
A jak skup oceniają hodowcy? - Nic się nie zmieniło, problem z niską ceną jak był tak jest - uważa Gustaw Jędrejek, rolnik z Bogucina.
- Rolnicy na tym skupie nie zyskali nic - dodaje Robert Jakubiec, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. - Nie dość, że był on utajniony, to ceny były za niskie.