Nie dosyć, że sieją postrach na trybunach, biją i rozrabiają, to jeżdżą na mecze jak paniska: pod eskortą uzbrojonych po zęby policjantów.
Tak jest między innymi w Kraśniku. To tędy jadą do Lublina kibice z Krakowa, Stalowej Woli, Rzeszowa. Czasami dwa razy w tygodniu. A taki przejazd grupy fanów futbolu stawia na nogi całą policję. "Witają” ich najczęściej w miejscowości Mosty. Na dużym, leśnym parkingu stają autokary pełne rozkrzyczanych, często pijanych kibiców. Są oni rewidowani, sprawdzany jest ich bagaż i autokary. Policjanci szukają przede wszystkim niebezpiecznych narzędzi i przedmiotów. Wszystko jest fotografowane i nagrywane.
- Te działania absorbują prawie połowę ludzi z komendy; większość funkcjonariuszy z prewencji musi wówczas eskortować i zabezpieczać przejazd kibiców do granicy powiatu, gdzie potem czekamy na ich powrót. Całe szczęście, że nie mamy na terenie powiatu drużyny np. w drugiej lidze, bo wtedy pilnowanie kibiców byłoby naszym najważniejszym zajęciem - podkreśla Janusz Majewski, rzecznik kraśnickiej policji.
Policjanci zabezpieczają na trasie przejazdu stacje benzynowe i przydrożne sklepy. W jednej akcji bierze zwykle udział około dwudziestu policjantów, którzy w tym czasie mogliby patrolować ulice.
- Blokujemy wjazdy, nie pozwalamy się zatrzymać zorganizowanym grupom kibiców. Jeżeli tak duża grupa wejdzie do sklepu samoobsługowego, to ekspedientka nie jest w stanie ich przypilnować - dodaje Majewski.
W dniu przejazdu kibiców pracuje również drogówka. Kontrolowane są wówczas głównie samochody na obcych rejestracjach.
Często jest również tak, że mecz odbywa się w Lublinie. Wówczas policjanci z terenu jadą obstawiać mecz w stolicy regionu.
- To jest chore. Marzę, żeby u nas nigdy nie było klubu wyżej niż w okręgówce - mówi anonimowo jeden z lubelskich policjantów. - Wtedy nie byłoby tylu kiboli, którzy jeżdża na mecze tylko po to, żeby się awanturować.
Policjantów martwi jeszcze jedna rzecz. Agresja kibiców przenosi się z piłkarskich boisk także na mecze żużla, koszykówki i siatkówki. Zależy od tego, co jest na topie.