Nałęczowska wąskotorówka w tym sezonie przewiozła prawie 13 tysięcy ludzi. Kolejka mogłaby przyciągnąć więcej turystów, starać się o fundusze europejskie, ale nie może. Dlaczego? Bo od dwóch lat kolej nie może się zdecydować, czy przekaże całość majątku wąskotorówki samorządowi czy też nie.
Właścicielem części majątku Nałęczowskiej Kolei Dojazdowej jest powiat opolski. Do samorządu należą tory, lokomotywy i wagony. Z kolei grunty i budynek stacji w Karczmiskach
to własność kolei. PKP od dwóch lat chce przekazać grunty starostwu, ale kończy się na deklaracjach. A bez regulacji własnościowych samorząd nie może starać się o fundusze europejskie na modernizację wąskotorówki.
-- To niepoważne podejście do sprawy i strajk włoski ze strony kolei. Co z tego, że są deklaracje, jak nic z tego nie wynika? Kolejka ma szansę. Unia Europejska chętnie finansuje takie oryginalne przedsięwzięcia - irytuje się Zenon J. Rodzik, starosta opolski.
Co na to kolej?
-- Uchwała w tej sprawie jest w trakcie obróbki. Musi ją podjąć zarząd centrali. Decyzja powinna zapaść w październiku - mówi Dariusz Zduńczuk, dyrektor oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Lublinie.