Nie tylko wicemarszałek Sławomir Sosnowski złamał ustawę antykorupcyjną. Na bakier z prawem byli też szefowie kilku innych instytucji samorządowych. CBA kończy sprawdzanie samorządowych urzędników.
Chodzi o Sosnowskiego (zasiadał w komisji rewizyjnej spółdzielni Eko-tucz), byłego szefa pogotowia z Chełma Marka Cydejko (założył spółkę Zakłady Usługowo-Handlowe) oraz Andrzeja Wiśniewskiego, dyrektora szpitala we Włodawie (prezes firmy zajmującej się odlewami z metali kolorowych).
Jednak tylko Cydejko stracił stołek.
Radni odwołali Sosnowskiego (PSL), ale po chwili – dzięki rekomendacji marszałka Krzysztofa Hetmana – wybrali go ponownie na wicemarszałka. Wystarczyło, że Sosnowski zrezygnował z funkcji w Eko-tuczu. Tak samo upiekło się Wiśniewskiemu. Zarząd Powiatu odwołał go, ale po kilku dniach przywrócił na stanowisko.
– Zrezygnowałem z kierowania firmą – mówi Andrzej Wiśniewski.
CBA tropiło również dyrektorów Urzędu Marszałkowskiego. Zarząd Województwa ubiegł agentów i rozpoczął własną kontrolę. Efekt? Odwołał Renatę Siwiec, dyrektor Lubelskiej Agencji Wspierania Przedsiębiorczości, która równolegle prowadziła własną firmę. Posadę stracił także szef Muzeum Nadwiślańskiego Jacek Serafinowicz (funkcję dyrektora łączył z zarządzaniem spółką Polkons). Każdy z nich tłumaczył, że nie wiedział, iż łamie prawo.
CBA kończy też prześwietlać kierownika jednostki organizacyjnej jednego z lubelskich powiatów. – Czynności jeszcze trwają – dodaje Dobrzyński.
Nie tylko urzędnicy mają problemy z ustawą o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Radni z Kraśnika sprawdzą, czy ich kolega Zbigniew Bartysiak (PiS) zasiadając w zarządzie Stali Kraśnik złamał przepisy.
– Nie wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Sugerowałem się tym, że inni ludzie, którzy pełnią funkcje publiczne, również byli w zarządzie – tłumaczy Zbigniew Bartysiak.
Po miesiącu – kiedy wybuchło zamieszanie – Bartysiak zrezygnował z miejsca w zarządzie Stali Krasnik. Nie zdążył wziąć udziału w posiedzeniu władz klubu.