Dwa pociągi pasażerskie znalazły się na tym samym torze w Dęblinie. Od zderzenia dzieliły je dosłownie metry i nie doszło do niego tylko dzięki refleksowi jednego z maszynistów. Na kolei powołano komisję, która ma ustalić, kto zawinił.
Jak doszło do tego, że dwa składy znalazły się na tym samym torze? Odpowiedzialna za tory spółka PKP Polskie Linie Kolejowe informuje lakonicznie, że "doszło do przyjęcia na niewłaściwy tor pociągu jadącego z Kijowa do Warszawy”.
Zgodnie z rozkładem jazdy pociąg Kolei Mazowieckich odjeżdża z toru 4, a Kiev Express powinien zostać skierowany na tor z numerem 2. W tej sprawie (to jak dotąd tylko spekulacje) zgubna mogła się okazać rutyna, bo niedawno rozkład przewidywał, że pociągi te zatrzymują się na tym samym torze. A rozkład zmienił się w zeszłą niedzielę. Na razie nic nie wskazuje na to, by maszynista pociągu z Kijowa miał na semaforze sygnał zakazujący mu wjazdu na tor.
Przerwa w ruchu trwała do godziny 7.30. Żeby ułatwić podróżnym dojazd do Warszawy obie spółki, których pociągi brały udział w zdarzeniu (PKP Intercity i Koleje Mazowieckie) postanowiły przez kilka godzin wzajemnie honorować swoje bilety na odcinku z Dęblina do stolicy.
Nie pierwszy raz
Incydent w Dęblinie niestety nie był jedynym w ostatnim czasie. Zaledwie w styczniu przy lubelskim dworcu pusty szynobus zderzył się z pociągiem TLK Gałczyński. Do groźnej sytuacji doszło też w październiku ubiegłego roku pod Katowicami, gdzie naprzeciw siebie jechały dwa pociągi, zaś w marcu 2012 r. pod śląskimi Szczekocinami w wyniku czołowego zderzenia dwóch składów zginęło 16 osób, a blisko 60 zostało rannych. Badająca tę katastrofę komisja jako bezpośredni powód zdarzenia wskazała błąd dyżurnych ruchu.