Nie wiadomo co gorsze: pechowy pijany rowerzysta czy pijany kierowca ciężarówki, który wpadł w czasie... zakupów.
Funkcjonariusze na początek zawieźli 28-letniego Grzegorza K. do szpitala, bo mężczyzna miał złamany nos, rozciętą wargę i obrażenia brody. Opatrzonego przez lekarza zabrali do policyjnego aresztu, aby wytrzeźwiał. Wcześniej sprawdzili, że Grzegorz K. miał w wydychanym powietrzu prawie 2,6 prom. alkoholu.
- Udało nam się odtworzyć przebieg tego zdarzenia - mówi Henryk Marciniak, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Chełmie. - Rowerzysta jadąc z górki nadmiernie się rozpędził. Na widok oznakowanego radiowozu do tego stopnia zbaraniał, że nie zdążył zahamować, ani go wyminąć.
Zderzenie z radiowozem było tak silne, że wyrzucony z roweru mężczyzna w drobny mak rozbił szybę.
G
rzegorz K. odpowie przed sądem za jazdę po pijanemu i spowodowanie kolizji drogowej. Do tej pory nie był znany z podobnych wybryków.
Mniej efektownie wpadł wczoraj pijany kierowca TIR-a, który w Zakładach Azotowych w Puławach chciał odebrać nawozy. Mężczyzna wjechał ciężarówką na teren zakładów, a kiedy nachylił się do kontrolującego go strażnika, ten wyczuł woń alkoholu.
Okazało się, że miał w organizmie ponad 2,6 promila alkoholu. Jak wyjaśniał 37-letni kierowca, który dotarł do Puław z woj. mazowieckiego, wypił tylko piwo. Policjanci zatrzymali mu prawo jazdy. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym grozi mu do 2 lat więzienia.