Pozostawiony na chwilę bez opieki 2,5-letni chłopczyk napił się rozpuszczalnika. Maluch trafił w poniedziałek do szpitala w Lublinie. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
– W pewnym momencie uwagę jej synka przykuła stojąca na stole w ganku butelka – informuje asp. Edyta Żur, rzeczniczka policji w Opolu Lubelskim.
– Zaciekawione dziecko bez trudu otworzyło naczynie i pociągnęło łyk znajdującej się w środku cieczy. Butelka, z której napił się maluszek, zawierała resztki rozpuszczalnika. Pozostała po pracach remontowych, które niedawno odbywały się w domu chłopca - dodaje Żur.
Gdy dziecko zaczęło wymiotować matka wezwała pogotowie ratunkowe. Śmigłowiec natychmiast przetransportował chłopca do szpitala w Lublinie. Na szczęście jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Policjanci z komisariatu w Poniatowej prowadzą teraz dochodzenie w tej sprawie.
– Funkcjonariusze ustalają między innymi czy wskutek zaistniałej sytuacji, dziecko narażone zostało na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – podkreśla aspirant Żur.