Tylko jeden szpital w Lublinie deklaruje, że znieczula rodzące matki metodą zewnątrzoponową. Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda innych szpitalach w województwie. Znieczulenia nie odmawiają placówki m.in. w Zamościu, Świdniku i Kraśniku.
– NFZ nie refunduje tego zabiegu – mówi dr Wojciech Skorzyński, anestezjolog w SPSK1.
Dlatego większość placówek w Lublinie nie oferuje tych świadczeń pacjentkom. – Bez względu na to, jaką drogą odbywa się poród, świadczenia finansowane są tak samo – potwierdza Małgorzata Bartoszek, rzecznik prasowy lubelskiego NFZ. A średni koszt brutto znieczulenia zewnątrzoponowego to dodatkowo ok. 800 zł.
Do czasu przeprowadzenia kontroli NIK, przepisy dotyczące opłacania zabiegu były nieuregulowane.
– Zdarzało się, że kobiety płaciły za znieczulenie porodu. Teraz byłoby to naruszeniem prawa – mówi dr Wojciech Skorzyński.
Pacjent nie może zapłacić za dodatkowe świadczenie w szpitalu publicznym. Sytuacja może zmienić się po zapowiadanym przekształceniu szpitali w spółki. – Znieczulenia zewnątrzoponowe byłyby dużo popularniejsze, gdyby dyrekcja szpitali otrzymywała z NFZ finansowanie takiego świadczenia – uważa Skorzyński.
Za granicą, gdzie te zabiegi wykonuje się dużo częściej, na oddziałach ginekologii dyżuruje odpowiednio przeszkolony anestezjolog. – W lubelskich placówkach dyżurni anestezjolodzy priorytetowo wzywani są do nagłych przypadków – podkreśla.
Dr Tomasz Dec, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii szpitala w Chełmie potwierdza:
– Jest nas zbyt mało, by któryś z anestezjologów czuwał nad pacjentką przez cały czas porodu.
Anonimowo dzwoniliśmy na oddziały ginekologiczno-położnicze w Lublinie i województwie. Znieczulenia zewnątrzoponowego odmówił SPSK1, szpital przy ul. Lubartowskiej i al. Kraśnickiej. Powód? Brak wyspecjalizowanych anestezjologów.
W wyjątkowych przypadkach zewnątrzoponowo znieczulają szpitale w Świdniku, Zamościu i Kraśniku.
Prof. Jan Oleszczuk, wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa, podkreśla, że znieczulenie zewnątrzoponowe stosuje się w koniecznych sytuacjach, by zmniejszyć ból.
– Jeśli zachodziła potrzeba zabiegu, w szpitalach na terenie Lubelszczyzny, nigdy nie było z tym większego problemu – twierdzi profesor Oleszcuk. – Metoda ma też swoje minusy: pojawiają się komplikacje, nieprawidłowe ułożenie główki dziecka, zachodzi konieczność porodu kleszczowego. Wprowadziliśmy sposób całkowicie bezbolesnego wzniecania porodu oraz specjalny rodzaj tzw. lubelskiego cięcia cesarskiego, które przejęły inne kliniki położnictwa w kraju.
Skutek "lubelskiego cięcia” to krótki czas operacji i szybkie gojenie.
Wojewódzki konsultant podkreśla, że o znieczulenie zewnątrzoponowe pacjentki upominają się sporadycznie.
– Gdybym miała możliwość wyboru, zdecydowałabym się na poród bez znieczulenia. Powrót do zdrowia po takim znieczuleniu zajmuje więcej czasu. Do tego dochodzi ryzyko uszkodzenia rdzenia kręgowego – mówi pani Magda, która ze względów zdrowotnych dwukrotnie rodziła w znieczuleniu.