i rolnicy startujący z PSL - zapłacą o tysiąc złotych mniej niż partyjni koledzy. Kandydaci wszystkich ugrupowań szukają sponsorów, którzy wspomogą wybory. Mniej obrotni biorą kredyty.
Poseł Paweł Bryłowski, pierwszy na liście UW, został zobowiązany przez partię do pozyskania sympatyków, którzy wpłacą na kampanię unitów w sumie 20 tys. zł. Drugi na liście kandydat ma ułatwione zadanie - jego udział w wyborach to 10 tys. zł. Od trzeciego UW oczekuje 5 tys. zł, a od ostatniego - 2 tys. zł.
- Ustaliliśmy, że każdy kandydat ma wnieść na kampanię taką sumę, jaką zdoła uzbierać - mówi poseł Bryłowski. - Pewnie niektórzy zdecydują się wziąć kredyt. A sponsorów szukają wszyscy.
W Platformie Obywatelskiej nie będzie zróżnicowanych wpłat na kampanię. - O kolejności na liście zdecydowały prawybory - tłumaczy pierwsza na liście prof. Zyta Gilowska. - Jeszcze nie ustaliliśmy wysokości wpłat. Chciałabym namówić kandydatów, by była to kwota ponad 2,5 tys. zł.
AWS Prawicy też nie uzależnia finansowego udziału kandydatów od pozycji na liście. - Każdy wpłaca, ile może - twierdzi poseł Jacek Szczot, startujący z pierwszego miejsca. - Szacujemy, że w regionie wydamy na kampanię około pół miliona złotych.
Około 100 tys. zł ma zamiar wydać PSL. - Ustaliliśmy, że każdy kandydat wpłaci na wspólne konto 3 tys. zł - mówi Jan Łopata, pełnomocnik wojewódzkiego sztabu wyborczego PSL. - O 1 tys. mniej studenci i rolnicy. Niewykluczone, że liderzy poczują się w obowiązku i wpłacą na ten cel pełną dozwoloną kwotę, czyli 11,4 tys. zł.
Na wspólnym koncie SLD jest już 320 tys. zł. - Posłowie, wicemarszałkowie i inne osoby funkcyjne wpłacą po 11,4 tys. zł - mówi Grzegorz Kurczuk, szef Wojewódzkiego Komitetu Wyborczego SLD. - Pozostali kandydaci - ile będą mogli.
Pierwsze miejsce na liście Prawa i Sprawiedliwości kosztuje 5 tys. zł, drugie - 2,5 tys., a za pozostałe minimalna wpłata wynosi 100 zł. - Rozglądam się za pożyczką - nie ukrywa Włodzimierz Dzięga, lider listy w okręgu chełmskim. - Kandydaci z dalszych miejsc raczej nie planują dużych inwestycji w wybory. Orientują się, że to jest gra wstępna przed wyborami samorządowymi.
Kandydaci niechętnie ujawniają kwoty, którą chcą przeznaczyć na indywidualną kampanię. Najczęściej zasłaniają się tym, że jeszcze nie wiedzą, ile uda im się zebrać od sympatyków. Poseł Jacek Szczot i kandydujący z bloku Senat 2001 Teresa Liszcz i Stanisław Gogacz szacują te koszty na 25 tys. zł. - Nie zamierzam wydawać na kampanię wszystkich oszczędności - zastrzega Teresa Liszcz.