Jak pisaliśmy wczoraj, Rada LRKCh przesłuchiwała dyrektora Borowicza w sprawie głośnego wyjazdu do Republiki Południowej Afryki. Nie doszukała się żadnych przesłanek do ukarania go, w przeciwieństwie do, na przykład, rady podlaskiej kasy chorych, która za uczestnictwo w podróży dała swojemu dyrektorowi naganę. Komisja Zdrowia i Rodziny Sejmiku Województwa Lubelskiego, który powołuje radę kasy chorych, chce poznać przyczyny, dla których ta nie wyciągnęła wobec Borowicza żadnych konsekwencji.
- Zaprosimy na nasze najbliższe, czerwcowe posiedzenie przewodniczącego rady i poprosimy o wyjaśnienia - zapowiada Anna Jabłońska-Chmielewska, przewodnicząca komisji. - Rada puściła dyrektorowi wszystko płazem. Podeszła do tego, jakby nic się nie stało. A stało się.
Zdaniem przewodniczącej dyrektor Borowicz powinien dostać co najmniej naganę tak, aby wszyscy pamiętali o tej sprawie i brali ją pod uwagę przy obsadzie stanowisk kierowniczych Funduszu Ochrony Zdrowia, który w przyszłym roku zastąpi kasy chorych. - Na najbliższym posiedzeniu ocenimy nie tylko postępowanie dyrektora Borowicza, ale i rady kasy chorych, której ostatnia decyzja może budzić wątpliwości co do jakości jej funkcjonowania - mówi Jabłońska-Chmielewska. - Postawimy sprawę także na Sejmiku Województwa Lubelskiego. (step)