Widziałeś/aś dzikie wysypisko? Koniecznie zrób zdjęcie i przyślij do nas.
Ul. Ustronie w Lublinie to ekstremalny przypadek. Na środku osiedlowej drogi leżą stare lodówki, do środka ktoś wrzucił mniejsze śmieci.
- Przejazd jest bardzo trudny, a ulica wygląda paskudnie - skarży się Elżbieta Kolińska. - W pobliżu jest skup metali, więc możliwe, że to robota zbieraczy złomu. Rozbierają stare urządzenia i bezwartościowe elementy zostawiają na ulicy. Lodówki, telewizory, kiedyś pojawił się tam nawet stary samochód. Inni widzą co się dzieje i dorzucają własne śmieci.
Z podobnymi kłopotami zmagają się właściciele terenów wokół lubelskiego Zalewu Zemborzyckiego. - Bez przerwy ktoś nam podrzuca swoje śmieci - mówi Mirosław Augustyniak, szef ośrodka Graf-Marina. - Dziś ktoś zostawił całą witrynę sklepową. Niestety, do tej pory nie przyłapałem nikogo na gorącym uczynku.
Udało się to strażnikom miejskim z Janowa Lubelskiego. Jest ich czterech, a mają pod opieką nie tylko miasto, ale i olbrzymie połacie lasów. Złapali człowieka, który wśród drzew urządził dzikie wysypisko.
- To rezultat współpracy z mieszkańcami - mówi Krzysztof Suchora, komendant janowskiej straży. - Niestety, takich zgłoszeń jest niewiele.
W Lublinie od początku tego roku strażnicy ukarali za śmiecenie ponad 230 osób. Wystawili mandaty na 23 tys. zł. - Regularnie sprawdzamy rejony, w których pojawiają się dzikie wysypiska - mówi Robert Gogola, rzecznik lubelskich strażników. - Gdy jakieś znajdziemy, szukamy właściciela posesji. Sprawdzamy też, czy okoliczni mieszkańcy mają umowy na wywóz śmieci.
Ratusz szykuje nową broń, do walki ze śmieciarzami. To niewielkie kamery, które mają obserwować zagrożone rejony.
- Jedną już mamy, na razie ją testujemy - mówi Grzegorz Hunicz, dyrektor Wydziału Informatyki i Telekomunikacji Urzędu Miasta. - Po wakacjach kupimy kolejne zestawy. Mają własne zasilanie i mogą być zdalnie sterowane.
Najlepszy monitoring to jednak sami mieszkańcy.