Zuzanna P., wójt Woli Mysłowskiej koło Łukowa, najechała na mężczyznę, który leżał na jezdni. Potem przez kilkaset metrów ciągnęła jego ciało. Nie zostanie oskarżona o spowodowanie wypadku.
16 października 2003 roku wieczorem Zuzanna P. jechała służbowym polonezem z Mysłowa do Dychawicy. Przodem pojazdu uderzyła 57-letniego mężczyznę, który leżał na jezdni. Nie zatrzymała się. Przez blisko 350 metrów ciągnęła rannego po drodze. Rannego Ryszarda T. znalazł przypadkowy kierowca. Potrącony miał połamane żebra, uszkodzone płuca i wątrobę. Najpierw trafił do szpitala w Łukowie. Potem został przewieziony do Lublina, gdzie odzyskał przytomność. Zmarł dwa miesiące później.
Dochodzenie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Lubartowie. Zuzannie P. postawiono zarzut spowodowania wypadku. Była podejrzana o niezachowanie ostrożności, nieuważne obserwowanie jezdni i ucieczkę z miejsca wypadku. Pani wójt twierdziła, że nie widziała na co najechała. Podejrzewała, że to był worek z kartoflami albo jakaś torba.
Prokuratura doszła do wniosku, że nie oskarży kobiety o spowodowanie wypadku. Rodzina zaskarżyła umorzenie do Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
– Dopóki prokurator nie zajmie stanowiska, informacji w tej sprawie nie będzie – uciął rozmowę Andrzej Jeżyński, rzecznik PO w Lublinie.
Nam udało się dotrzeć do uzasadnienia umorzenia. Korzystną dla pani wójt opinię wydali biegli z zakresu ruchu drogowego. Według nich mogła nie zauważyć mężczyzny leżącego na jezdni, gdyż – jak sama twierdziła – oślepił ją jakiś samochód. Mogła też nie odczuć tego, że ciągnie za samochodem człowieka.
Wczoraj Zuzanna P. nie chciała komentować decyzji prokuratury. – Nie będę się wypowiadała na temat wypadku – powiedziała.