Obcokrajowcom zakazano wstępu na miejskie targowisko w Radzyniu Podlaskim. To nic, że mają pozwolenia na pracę, a część z nich to obywatele Unii Europejskiej.
Mundurowi stanęli w dwóch bramach prowadzących na targ. Trzecią, najmniejszą, zablokował kierownik targowiska. Wspólnie zatrzymywali zagranicznych kupców, próbujących wejść na teren bazaru. Strażnicy przepuszczali tylko pochodzących z zagranicy małżonków miejscowych kupców.
- Jak przychodzi kontrola ze skarbówki, to ucieka połowa Polaków, bo nie mają pozwolenia. A my zarabiamy uczciwie - żaliła się dziennikarzom Juleta Hovhanisjan. Na pytanie, dlaczego nie może wejść na targ, usłyszała tylko, że to decyzja burmistrza Witolda Kowalczyka.
- Burmistrz wezwał mnie we wtorek. Powiedział, żebym nie wpuszczał na targowisko żadnych obcokrajowców. I tyle. Nie dostałem tego na piśmie, to było ustne polecenie - tłumaczy Lech Koczkodaj, komendant radzyńskiej Straży Miejskiej. - Zrozumiałem, że ten rozkaz dotyczy nie tylko tej środy. Że od tej pory wstęp na targ będą mieli tylko polscy kupcy. O powody mnie nie pytajcie.
Swym pomysłem Kowalczyk zaskoczył nawet swych najbliższych współpracowników. - Nie wiem, skąd taka decyzja - dziwi się Kazimierz Szynkaruk, sekretarz miasta. - Ze mną tego nie konsultował - mówi Jan Kuszpa, zastępca burmistrza. - Próbowałem się do niego dodzwonić, ale bez efektów - dodaje.
Na targowisko nie dostało się około stu obcokrajowców. Handlowali tam od lat, tak jak wszyscy, w każdą środę. Handlują legalnie. Ormianie, Ukraińcy, Bułgarzy i Rumuni mają pozwolenia na pracę. Przybysze z Bułgarii i Rumunii od Nowego Roku nawet nie muszą mieć takich dokumentów, bo ich kraje należą do Unii Europejskiej.
Polscy konkurenci zagranicznych handlarzy powinni być z takiego rozwiązania zadowoleni. - Od wielu lat wpływają do nas skargi rodzimych kupców. Nie są w stanie przebić cenowo handlarzy ze Wschodu - mówi Kuszpa. - Nasi regularnie płacą za plac. Z innymi bywa różnie. Obcokrajowiec sprzedaje koszulę za 15 zł, nasz musi cenić ją znacznie wyżej.
- Do mnie takie skargi nie trafiają już od dawna - dodaje komendant Koczkodaj.
Burmistrz był wczoraj nieuchwytny. Wyjechał do Warszawy. Nie odbierał komórki.