Mieszkasz w spółdzielni mieszkaniowej. Płacisz coraz większy czynsz i zastanawiasz się, na co właściwie idą Twoje pieniądze? Między innymi na zarobki prezesa i jego zastępców.
W niektórych spółdzielniach pobory członków zarządu były jawne od dawna, jednak z innego powodu. – Zarobki pracowników administracji zaliczają się do wydatków, więc wpływają na wysokość czynszów. Dlatego uzasadniając każdą podwyżkę, podajemy koszty związane z poborami administracji. Gdy ktoś chce poznać szczegóły, to również nie ma problemu – zapewnia Waldemar Władyga, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej im. Jana Zamoyskiego w Zamościu.
Jednak nie wszyscy prezesi przejmują się wyrokiem NSA. – Nikt nie może się dowiedzieć, ile zarabiają członkowie zarządu, tak samo jak pracownicy spółdzielni. To poufne informacje – twierdzi Andrzej Mazurek, wiceprezes Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Chociaż powołujemy się na wyrok NSA, to prezes oznajmia, że jest zajęty i kończy rozmowę.
Bogdan Hurko, prezes SM „Centrum” w Chełmie, też jest tajemniczy. – Wiem, że to nie jest informacja tajna, ale komu to potrzebne – mówi. – Mogę powiedzieć, że zarabiam niedużo. Ile dokładnie, wie Rada Nadzorcza i to wystarczy.
Zastępca prezesa SM „Motor” w Lublinie chciał się najpierw skontaktować z prawnikiem. – W poniedziałek dam odpowiedź – obiecał Janusz Szacoń.
Również Roman Slipczuk, zastępca prezesa SM „Zgoda” w Białej Podlaskiej stwierdził, że musi to uzgodnić z radcami prawnymi spółdzielni, ale wątpi, by mógł udzielać takich informacji. Natomiast Tadeusz Malesa, prezes Łukowskiej SM zwyczajnie nie chciał powiedzieć, ile zarabia.