Nasi czytelnicy stanęli na wysokości zadania i wymyślili imię dla świdnickiego gryzonia.
Jeszcze kilka lat temu na trawiastym lotnisku w Świdniku mieszkała ich 12 tysięczna kolonia. W tym roku naukowcy doliczyli się jedynie 1000 susłów. I choć dziś trudniej niż kiedyś spotkać susła na lotnisku, to na dobre zagościł on w życiu Świdnika.
Zwierzątko "wylądowało” w miejskim informatorze, na planach miasta, tablicach informacyjnych, gadżetach promocyjnych, a nawet w książeczce dla dzieci. - Tyle, że nasza promocyjna maskotka wciąż nie ma imienia - martwił się Waldemar Jakson, burmistrz Świdnika.
Przyszliśmy z pomocą świdniczanom i zaprosiliśmy naszych Czytelników do konkursu "Nazwij susła z lotniska”. W ciągu miesiąca wpłynęło do naszej redakcji kilkaset propozycji z całego regionu.
"Sokolik”, "Lotuś”, "Nielot”, "Pilocik”, "Suslot”, "Ikarek”, "Spadochroniarz”, "Lotniczek”, "Radarek”, "Perlik”, "Świrek”, "Susłolotek”, czy "Fatałaszek” to tylko niektóre z nich.
- Mieliśmy twardy orzech do zgryzienia, bo każda propozycja była w jakiś sposób oryginalna i godna uwagi - mówi Piotr Jankowski, odpowiedzialny za promocję w Urzędzie Miasta w Świdniku.
- Dlatego zrobiliśmy plebiscyt wśród naszych urzędników. I okazało się, że każdemu podoba się inne imię! Ale Avik, Lotuś i Sułek powtarzały się najczęściej. I te propozycje postanowiliśmy wyróżnić.
W kapitule konkursowej zasiadał burmistrz Świdnika, władze Fundacji Ochrony Susła Perełkowanego i redaktor naczelny Dziennika Wschodniego. - Moim typem był "Lotuś” - zdradza burmistrz Jakson. - Tak przyjemnie brzmi i miło się kojarzy.
Władze fundacji "obstawiały” zaś "Aerosusa”. Ostatecznie, po burzliwych dyskusjach, kapituła zdecydowała się zmodyfikować jedną z propozycji przysłanych do naszej redakcji i "Śmigiełek” przerodził się w "Susła Śmigiełko”
- Suseł Śmigiełko? Pięknie! To brzmi jak imię i nazwisko - skomentował nasz redakcyjny kolega.
Zwycięzcą został Tadeusz Krawczyk z Kodnia. W nagrodę otrzyma obraz świdnickiego malarza Zbigniewa Nowaka "Rodzina susła perełkowanego” i komplet stalowych spinek do koszuli w kształcie samolotów.
- Nasz suseł już nie jest bezimienny - mówi z dumą Jankowski. - Teraz gdy będziemy wykorzystywać go jako maskotkę promocyjną, to zawsze jako "Susła Śmigiełko”. Kojarzy się z lotniczym charakterem naszego miasta, pasuje do graficznego wizerunku, który stworzyliśmy i brzmi mile dla ucha. To idealny wybór.